Nie jestem mamą, więc teoretycznie nie powinnam wypowiadać się na tematy z rodzicielstwem związane. Jednak kontakt z dziećmi mam praktycznie cały czas i z zainteresowaniem przyglądam się ich nawykom żywieniowym. Te obserwacje nasunęły mi kilka wniosków, które w tym poście postanowiłam omówić, ponieważ w codziennym pędzie możemy nie zdawać sobie sprawy jakie błędy w odżywianiu swoim i swoich dzieci popełniamy. A przy odrobinie wysiłku łatwo je wyeliminować.

Błędy w żywieniu dzieci

Podejście do jedzenia

Musimy przede wszystkim uświadomić sobie, że jeśli nie zaczniemy zmian od siebie, nic nie wskóramy. Dzieci nas naśladują, jesteśmy ich wzorem, więc jeśli sami będziemy popełniać błędy żywieniowe, nie oczekujmy od nich innego postępowania.

Jedzenie przed telewizorem – to jeden z najgorszych wyborów. Patrząc w ekran, nie skupiamy się na jedzeniu, przez co nasz mózg nie odnotowuje momentu sytości i zjadamy dużo więcej, niż potrzebujemy. Dodatkowo, rozmowy przy posiłku sprzyjają umacnianiu więzi rodzinnych. Podsumowując, nasze dzieci będą zdrowsze, a zarazem szczęśliwsze, jedząc z nami przy stole, gdzie będą mogły porozmawiać z rodzicami o minionym dniu i problemach.

Zmuszanie do jedzenia – to nigdy nie kończy się dobrze, ponieważ możemy całkowicie zniechęcić dziecko do jedzenia, które będzie kojarzyło im się jako traumatyczne przeżycie. Jeśli nie che jeść, niech nie je, natomiast nie dokarmiajmy ich byle czym, byle tylko coś zjadło. Dziecko może zdecydować, czy jest syte czy nie, ale nie może wymuszać na nas przygotowywania dla nich nowych potraw. Zjada to, co jest, albo nie (oczywiście, starajmy się, żeby posiłki były dla dziecka atrakcyjne).

Brak urozmaicenia – jak ja nienawidzę nudnego jedzenia. I to jest zasługa mojej mamy. W szkole miałam zawsze najsmaczniejsze kanapki, na śniadanie kolorowe musli, a na kolację pomysłowe dania. Dla mnie kanapka z serem to nie jest jedzenie. Musi być sałata, pomidor, rzodkiewka, a najlepiej jeszcze jajko. Takie posiłki są dużo bardziej wartościowe i dzieci chętniej je zjadają. Sprawmy, żeby nasze dzieci cieszyły się na widok zdrowego jedzenia, właśnie przez uatrakcyjnienie jego wyglądu.

Brak warzyw w diecie – jeśli sami nie jemy warzyw, nie dziwmy się, że nasze pociechy nie chcą ich jeść. Musimy pokazać im, że są one smaczne i potrzebne w naszej diecie. Od małego metodą prób i błędów wprowadzajmy różne warzywa (i owoce) do diety dziecka. Pozwólmy im wybrać swoje ulubione i nie zmuszajmy ich do jedzenie tych, które im nie podchodzą (oczywiście jeśli to tylko kilka z wielu zaproponowanych). Więcej o tym, jak przekonać dzieci do jedzenia warzyw, znajdziecie TUTAJ.

Traktowanie jedzenia jako nagrody i odwrotnie – często obiecujemy dzieciom lody za dobrą ocenę, pizzę za piękny występ i słodycze za to, że posprząta pokój. Kiedy jest smutne, kupujemy czekoladę lub pieczemy ciasto. Takie postępowanie jest prostą drogą do zaburzeń w odżywianiu i uzależniania ilości i jakość pożywienia od stanu emocjonalnego. Jedzenie ma służyć odżywieniu organizmu i nic więcej. Nagrodą czy pocieszeniem, natomiast, mogą być wspólne wypady do kina, na rower, gra w badmintona, czy gra planszowa. To zdecydowanie lepiej wpłynie na zdrowie i umysł młodego człowieka.

Urozmaicone posiłki

Jedzenie

Owoce z cukrem – to temat bardzo aktualny. Kiedy widzę dziecko jedzące truskawki czy jagody z cukrem, zastanawiam się „po co?”. Czy te pyszne owoce nie są już na tyle słodkie, że trzeba je dosładzać? Nauczmy swoje pociechy docenienia smaku i słodyczy owoców i sprawmy, żeby one same były dla nich słodkością, a nie cukier do nich dodawany. Przecież cukier psuje zęby, powoduje u dzieci nadpobudliwość, potem ospałość i przede wszystkim otyłość. O jego negatywnym wpływie na organizm przeczytacie TUTAJ. Jeśli już koniecznie musimy dosłodzić dziecku taki deser, dodajmy miodu lub ksylitolu – to będzie dużo zdrowsze rozwiązanie.

Słodkie napoje gazowane, cola – tak, jak słodycze, dzieci uwielbiają słodkie napoje. Ale skąd je biorą? Od rodziców, którzy sami je lubią i kupują. Żeby coś zmienić, musimy zacząć od siebie. Chyba już każdy wie, że takie napoje to sam cukier, a jednak ciągle je kupujemy. Woda z cytryną, mięta i truskawkami jest też pyszna, a nie zawiera połowy tablicy Mendelejewa. Spróbujmy wprowadzić smaczne i zdrowe zamienniki, a nasze dzieci zapomną o słodzonych napojach. Tutaj możemy poprosić o pomoc babcie, które na pewno chętnie zrobią pyszny sok, czy kompot dla wnuka. Mam uczniów, którzy słodkie napoje mogą pić tylko na urodzinach i przy większych wyjściach i to się naprawdę sprawdza, bo widzę, że na co dzień chętnie popijają wodę, Inkę, czy herbatę.

Jogurty owocowe, serki – kolejne bezwartościowe produkty przeładowane chemią i cukrem. Zmiksowanie truskawek z serkiem wiejskim (lub jogurtem naturalnym, chociaż bardziej polecam ten pierwszy) i miodem lub bananem kosztuje naprawdę niewiele czasu, a możemy zaoszczędzić dzieciom próchnicy i problemów z wagą.

Płatki śniadaniowe – to szybki pomysł na śniadanie. Wsypujemy płatki do miski, zalewamy mlekiem i gotowe. Ale to kolejne zbędne źródło cukru i to dość obfite. Uczmy dzieci od małego jedzenia owsianki, jaglanki, czy muesli domowej roboty. Dzięki temu zaczną dzień zdrowo, nie będą ospałe w szkole, czy przedszkolu i będą gotowe na nowe wyzwania. Oczywiście, przygotowanie takiego śniadania zajmuje więcej czasu, ale możemy przygotować część posiłku wieczorem (o porannej organizacji piszę TUTAJ). Możemy też ugotować gar owsianki na kilka dni, a rano dodać tylko ulubione owoce i gotowe.

Zdrowe słodycze

Słodycze, masa słodyczy – nasze dzieci będą je jadły, tego nie unikniemy. Ale im później tym lepiej, dlatego w pierwszych latach życia starajmy się izolować dzieci od słodkości. W końcu nadejdzie moment, że po nie sięgną, ale oszczędzimy im kilka lat zatruwania się cukrem. Wtedy zatrzymajmy się na chwilę i zastanówmy, które wyrządzą im jak najmniej krzywdy. Zamiast kolorowych drażetek, waty cukrowej, czy ciastek z kremem, wybierzmy dla nich dobrej jakości czekoladę z orzechami, czy lody które dzieci tak uwielbiają. Najlepiej oczywiście samemu przygotować zdrowe słodkości i tu zapraszam Was do zakładki DESER, gdzie znajdziecie szybkie w przygotowaniu, zdrowe słodycze.

Pączki i drożdżówki – teraz ten problem minimalnie się zmniejszył, bo nastąpiła prohibicja sklepikowa. Ale wiem, że w szkołach panuje czarny rynek, na którym można dostać wszystko, czego dusza zapragnie, dodatkowo budki ze słodkościami ustawione niedaleko szkół wyrosły jak grzyby po deszczu. Czemu nie dawać drożdżówek dzieciom? Bo to sam cukier i biała mąka. Zrobienie muffinek mojego przepisu to około 40 minut (w tym około 20-30 minut to samo pieczenie, więc samo przygotowanie to jakieś 10-15). Myślę,że warto poświęcić ten czas dla zdrowia naszego dziecka.

Obecnie w prawie każdym produkcie spożywczym dostępnym na rynku znajduje się cukier. Dlatego tak ważne jest ograniczanie go nie tylko w diecie dzieci, ale również dorosłych. Nie trudno zauważyć, że coraz więcej dzieci jest otyłych. Są one ofiarami reklam telewizyjnych, fast foodów i niestety swoich rodziców. Postarajmy się, żeby nasze dzieci nie musiały przechodzić przez traumę bycia otyłym, i chorym.

 

Mój wpis okazał się dla Ciebie wartościowy? Świetnie :). W takim razie,  proszę podziel się swoją opinią w komentarzu, daj łapkę w górę (Facebook) lub kliknij w serduszko (Instagram). Będzie mi bardzo miło.

Marta Gajek

Szczęśliwa mama Jagody i Witka. Żona bardzo pomysłowego męża i lektorka języka angielskiego z pasji. Ciągle wymyślam sobie zajęcia, ale dzięki temu jestem szczęśliwa i nigdy się nie nudzę. Dbam o sylwetkę, lubię zdrowo gotować, kocham rośliny i stawiam pierwsze kroki w ogrodnictwie. Do tego staram się mądrze wychowywać swoje dzieci. Chcę podzielić się z Tobą swoim doświadczeniem w tych dziedzinach i pokazać Ci, że można fajnie żyć, korzystając z tego, co masz wokół siebie. 

Dołącz do mnie
Newsletter

Zachęcam do zapisania się na newsletter Pipilotki. Informacje o nowych wpisach prosto na Twoją skrzynkę!


Archiwum
X