Wydawało mi się, że temat rozszerzania diety jest tak odległy, jak wizja powrotu do pracy po urlopie macierzyńskim :). Okazuje się, że w obu tych kwestiach czas biegnie przynajmniej dwa razy szybciej niż normalnie. Także nadszedł ten moment, kiedy czas zacząć myśleć o rozszerzaniu diety u naszego syna, który niebawem skończy 6 miesięcy. Nie jest to mój pierwszy raz, dlatego jest mi zdecydowanie łatwiej. I dzisiaj opowiem Ci jak to u nas będzie wyglądać i jakie mamy do tego podejście.

Rozszerzanie diety

To tak kontrowersyjny temat jak szczepionki. Co mama, to inna opinia. Nie neguję żadnej. Każdy ma prawo do swojego zdania i postępuje według zdobytej wiedzy i doświadczenia. Ja opowiem Ci o moim podejściu.

Kiedy?

Przez ostatnie lata bardzo mocno podkreślane jest, że rozszerzanie diety nie powinno zacząć się szybciej niż w 6. miesiącu życia. Uznaje się, że w tym wieku układ pokarmowy dziecka gotowy jest do rozpoczęcia przyjmowania innych pokarmów niż mleko matki/mleko modyfikowane. Karmię Witka tylko piersią i w tym tygodniu (6 miesięcy będzie miał za dwa tygodnie) zaczynam oswajać go z innymi pokarmami. Zaczęłam trochę wcześniej, bo miał problemy z wędzidełkiem (kilkukrotne podcięcie) i przez te dwa tygodnie będę obserwować jak jego język radzi sobie ze śladowymi ilościami marchewki, ziemniaczka czy jabłuszka. Jeśli zauważę coś niepokojącego będę mogła zadziałać szybko i skontaktować się z neurologopedą.

BLW?

I tak i nie. Przy pierwszym dziecku (naszej Jagódce) na początku rozgniatałam warzywa na małe kawałki i podawałam je łyżeczką. Zupkami i kaszkami też karmiona była przez nas. Natomiast, kiedy już nauczyła się gryźć i łykać, wszystkie stałe pokarmy dostawała do samodzielnego jedzenia (owoce, warzywa, placuszki, bułeczki). Taka metoda sprawdziła się u nas super. Ja nie drżałam na myśl o zakrztuszeniu, a Jagoda nauczyła się jeść i pić samodzielnie bardzo szybko. Metodę BLW uważam za rewelacyjną, dlatego „wzięłam” z niej to, z czym czułam się dobrze i nie zmuszałam się do niczego.

I nie musisz czuć się źle z tym, że metoda BLW Ci nie podeszła. Rozszerzanie diety ma być dla Was fajnym doświadczeniem, a nie źródłem stresu.

„Sprzęty” 

Jestem osobą, która do rozszerzania diety nie potrzebuje dziesięciu miseczek, dwudziestu łyżeczek i miliona śliniaczków. Kilka rzeczy zostało mi po Jagodzie – kilka plastikowych miseczek, dwie łyżeczki i jeden widelczyk. Mam też jeden śliniak z Ikei i kubek Doidy, który bardzo polecam. 

Do karmienia Witka mam zamiar używać zwykłej łyżeczki, bo czytałam wiele artykułów, że zwykła mała i płaska łyżeczka do herbaty jest najlepsza przy rozszerzaniu diety. Polecam zajrzeć do Bernadety (Mama Logopeda) po ogrom wiedzy na temat rozszerzania diety i nie tylko.

Dlatego moje zakupy ograniczą się do:

  • Śliniaczka-fartuszka – do samodzielnego jedzenia, żeby nie trzeba było przebierać się kilka razy dziennie.
  • Butelki/kubka ze słomką na spacery –  i raczej nie będzie to ten drogi, z którego można pić leżąc, bo nie widzę takiej potrzeby. W domu Witek będzie pił z Doidy, a na spacerach z takiej butelki ze słomką. Oczywiście, taki jest plan, a czas to zweryfikuje :).

Od czego zaczynamy?

To prawda, że przy drugim małym człowieku nie jest się już takim skrupulatnym właściwie w każdej kwestii :). Dlatego Witek już spróbował kilku rzeczy, nawet jednego dnia. A pamiętam, że z Jagodą bardzo pilnowałam, żeby na początek dawać jej po jednym produkcie dziennie, żeby wiedzieć co wywołało ewentualną alergię.

Przy Witku tak się nie spinam. Jeśli pojawi się reakcja alergiczna, wtedy będę analizować, ewentualnie eliminować pokarmy. 

A my zaczynamy od:

  • Warzyw – marchewka, ziemniak, burak, seler, dynia,kalafior, brokuł – wszystko gotowane oczywiście. Chociaż Wito już posmakował odrobiny soczku marchewkowego z wyciskarki (taką kropelkę na paluszku) i widziałam w jego oczach ekstazę :D. Marchewkę będę kupować bio i dostawać od moich rodziców, którzy mają jeszcze z zeszłego roku. Dynię mam ze swojego ogrodu w formie puree w zamrażarce, resztę będę kupować bio, jeśli się będzie dało. Potem przejdę na produkty z własnego ogrodu.
  • Owoców – jabłko, gruszka, banan, zanim zacznie się sezon na owoce (a będziemy mieć borówki, poziomki i truskawki, które na pewno dostanie jak tylko się pojawią), pokuszę się może o jakieś musy, żeby poznał smak innych owoców, na które nie ma teraz sezonu.

Słoiczki

Są super. Ich skład jest idealny. Wiem, bo mam brata, który działa w branży „papkowej” :D. Każda marchewka, która nie spełnia norm jest odrzucana, każdy ziemniaczek musi być idealnie okrągły (tu już oczywiście wyolbrzymiam), ale wiesz o co mi chodzi. W takich słoiczkach wszystko jest eko, bio itp. Ale ja jestem starej daty i po pierwsze, chcę gotować sama dla mojego dziecka, po drugie szkoda mi kasy na słoiczki. Poza tym Jagoda słoiczkami wzgardziła, kiedy byliśmy na wyjeździe. Nie dziwię jej się, mi też nie smakowały.

Jeśli jednak zdecydujesz się na taką dietę dla swojego dziecka (czego totalnie nie neguję), czytaj etykiety, zwłaszcza kaszek, bo w nich może być zawarty cukier. A to jest ostatnia rzecz, jakiej Twoje dziecko potrzebuje.

Jakie produkty będę wprowadzać w kolejnych tygodniach?

Produkty podaję w kolejności jakiej będą wprowadzane.

  • Zupy z kaszą – kiedy Witold pozna już wymienione warzywka, zacznę gotować mu zupki. Z wyżej wymienionych warzyw lub też mrożonek. Pamiętaj! Mrożenie to jedna z lepszych form przechowywania warzyw. Kasze będę dodawać przeróżne. Zobaczysz na mojej liście zakupów.
  • Kasze z owocami – na śniadanko Witek zajadał będzie również różne kasze – od manny orkiszowej, przez kuskus, po kaszę owsianą.
  • Stopniowo będę dodawała też nabiał – np. serek wiejski do kasz śniadaniowych, jakiś twaróg, jajecznicę. Jednak nadal będzie pił moje mleko (mam nadzieję), więc na początku będę to robić dość delikatnie.
  • Placuszki – zrobione z dobrych mąk jak orkiszowa, kasz, ziaren ekspandowanych, jajka i banana, może jakiśc nabiał.
  • Kluski, kluseczki – leniwe, gnocci, kopytka. Będzie pysznie :).
  • Makaron z sosikami warzywnymi – makarony będę wybierać różne, ale strączkowe na początku sobie podaruję.
  • Pieczywo – domowej roboty.
  • Mięso, ryby.

Do picia woda, tylko i wyłącznie. Chyba, że będziemy wyciskać sok, to wtedy mocno rozcieńczony wodą – pamiętaj, że taki sok ma mnóstwo cukru (co z tego, że naturalnego) i na początku, kiedy mały człowiek je mało, nie warto zapychać go takim ulepkiem.

Moja lista zakupów „suchych”

Zrobiłam już pierwsze zakupy w sklepie ze zdrową żywnością i czekam na przesyłkę. Opowiem Ci jakie „suche” rzeczy warto kupić dla urozmaicenia diety dziecka i całej rodziny.

  • kasza manna: biała, razowa, orkiszowa,
  • kasza jaglana,
  • kasza orkiszowa,
  • kasza owsiana,
  • kasza bulgur,
  • kasza kuskus,
  • komosa ryżowa,
  • płatki owsiane, żytnie, orkiszowe,
  • amarantus ekspandowany,
  • mąka orkiszowa biała,
  • mąka ryżowa,
  • makaron z pszenicy durum – my uwielbiamy Barillę,

Z tych produktów będę robiła kasze śniadaniowe, dodawała je do zup, robiła placuszki, kluseczki, kopytka, gnocci.

I na początek to by było na tyle. Rozszerzanie diety zupełnie mnie nie przeraża. Wręcz przeciwnie, cieszy. Uwielbiam gotować zdrowe dania i cieszę się, że Witek będzie mógł tego wszystkiego spróbować. Liczę też, że Jagoda dołączy się do degustacji, bo jest w takim wieku, że najchętniej jadłaby tylko naleśniki i słodkie obiady ;).

Mam nadzieję, że ten wpis okaże się pomocy i odczaruje trochę rozszerzanie diety, które wiele młodych mam przeraża. Daj znać jakie Ty masz do tego wszystkiego podejście i jak rozszerzanie diety wygląda u Was.


Jeśli ten post okazał się dla Was wartościowy, proszę podzielcie się swoją opinią w komentarzu, dajcie łapkę w górę (Facebook) lub kliknijcie w serduszko (Instagram).

Podobne wpisy

Rozszerzanie diety malucha: Co je moja 6 miesięczna córka?

Jakie produkty je moja 7 miesięczna córka?

Marta Gajek

Szczęśliwa mama Jagody i Witka. Żona bardzo pomysłowego męża i lektorka języka angielskiego z pasji. Ciągle wymyślam sobie zajęcia, ale dzięki temu jestem szczęśliwa i nigdy się nie nudzę. Dbam o sylwetkę, lubię zdrowo gotować, kocham rośliny i stawiam pierwsze kroki w ogrodnictwie. Do tego staram się mądrze wychowywać swoje dzieci. Chcę podzielić się z Tobą swoim doświadczeniem w tych dziedzinach i pokazać Ci, że można fajnie żyć, korzystając z tego, co masz wokół siebie. 

Dołącz do mnie
Newsletter

Zachęcam do zapisania się na newsletter Pipilotki. Informacje o nowych wpisach prosto na Twoją skrzynkę!


Archiwum
X