Wakacje zagraniczne z małym dzieckiem zawsze kojarzyły mi się ze stresem i zmęczeniem, zarówno dziecka jak również rodziców. Jednak chęć wyrwania się z domu i zobaczenia czegoś innego niż nasz osiedlowy park zwyciężyła z niepewnością i wybraliśmy się na Kretę. Jak się okazuje, takie wakacje mogą być równie przyjemne, a nawet lepsze niż we dwójkę. Jak to zrobić? O czym pamiętać?

Wakacje zagraniczne z małym dzieckiem

Wakacje zagraniczne z małym dzieckiem

Jest kilka aspektów, które należy rozważyć i kilka rzeczy, o których trzeba pamiętać podejmując decyzję o podróży samolotem czy dłuższej wycieczce samochodowej. Wszystkie poniższe rady spisałam bazując na swoich doświadczeniach podczas wyjazdu na Kretę z naszą roczną córeczką.

Gotowość

Przede wszystkim należy zastanowić się, czy nasze dziecko „nadaje się” na takie wyjazdy. Wiem, że brzmi to dziwnie, ale jeśli maluch nie lubi jeździć samochodem, spać w obcym miejscu i każdy najkrótszy wyjazd jest dla niego męczący, może warto nasze wojaże odroczyć w czasie o kilka miesięcy. Z pewnością dziecko po jakimś czasie wyrośnie z tego i skorzysta z takiego wyjazdu dużo bardziej. 

Samolot

Przed naszym wyjazdem stresowałam się naszym bagażem, wózkiem i całym „osprzętem” który musimy wziąć właśnie ze względu na podróż samolotem. Jednak okazuje się, że nie taki diabeł straszny, jakim go sobie wymyśliłam. Pamiętajcie proszę, że opisuję moje doświadczenia z tanimi liniami lotniczymi, w tym przypadku Ryanair.

  • Wózek – wcale nie trzeba kupować tzw. parasolki na takie wyjazdy (co nie zmienia faktu, że jest to ułatwienie). Dlaczego? Ponieważ oddajemy go do luku bagażowego na samym końcu, czyli na płycie lotniska tuż przed startem samolotu. Co oznacza, że przez całą żmudną drogę odprawy mamy go przy sobie i nie musimy dźwigać dziecka na rękach. Potem wózek składamy i odkładamy na specjalnie przeznaczony do tego wózek razem z naszym bagażem podręcznym (tak, nasz bagaż podręczny też trafia do luku bagażowego). Obie te rzeczy należy odprawić przy stanowisku odprawy bagażu rejestrowanego naszego lotu (Jak to działa? Pracownik obsługi sprawdza nasze bilety wraz z dowodami i okleja nasz wózek oraz bagaże.) . Po locie odbieramy go z taśmy razem z bagażem podręcznym i/lub rejestrowanym jeśli taki mamy. Dlatego jeśli macie wózek składany na płasko, czy jakikolwiek inny, nie martwicie się, bo one też mogą z Wami lecieć i dacie z nimi radę.
  • Bagaż – nie kupowaliśmy dodatkowego bagażu rejestrowanego, bo najzwyczajniej w świecie szkoda nam było kasy i okazało się, że dwie osoby plus dziecko bez problemu zmieszczą swoje ubrania w dwóch walizkach podręcznych. Po prostu mama nie wzięła całej szafy tylko połowę :).
  • Co można wziąć na pokład – poza dużym bagażem podręcznym, który ze względu na posiadanie wózka zostawiacie przed wejściem do samolotu, każdy z rodziców może wziąć 1 mały bagaż o wymiarach maksymalnych 35 cm x 20 cm x 20 cm. O bagażu dla dzieci Ryanair pisze tak: „Nie obowiązuje przydział bagażu podręcznego dla niemowląt (w wieku od 8 dni do 23 miesięcy) podróżujących na kolanach osób dorosłych; jednak osoba dorosła, podróżująca z niemowlęciem (w wieku od 8 dni do 23 miesięcy), oprócz własnego bagażu podręcznego, może również przewozić torbę dziecięcą* o wadze do 5 kg.” My do samolotu wzięliśmy torebki na biodra i torbę od wózka Jagody, w której mieliśmy najpotrzebniejsze rzeczy również dla nas. Nie była ważona ani mierzona.
  • Co można przewieźć w bagażu podręcznym – jeśli chodzi o płyny to w Ryanair możecie przewieźć płyny w pojemnikach maks. 100ml w zamykanej plastikowej i przejrzystej torebce. Maksymalna łączna ilość płynów nie może przekraczać 1l. U nas wszystkie płyny (poza lekami i piciem Jagóki) zapakowane miał tata i przeszły bez problemu. W torbie Jagody zapakowane były dwa kremy z filtrem poniżej 100ml, ale nie były w woreczku oraz jej bidon z wodą i również one zostały przepuszczone. Mieliśmy też kanapki, banana i pokrojone awokado w pudełeczku.

Wakacje zagraniczne z małym dzieckiem

  • Leki dla dziecka – leki dla dziecka muszą być zapakowane oryginalnie, ale nie muszą być nieużywane. A to dlatego, żeby przy kontroli można było sprawdzić ich skład i pochodzenie. My braliśmy syrop na kaszel i syrop przeciwgorączkowy (na szczęście się nie przydały), a przewoziłam je (buteleczki zapakowane w oryginalne kartoniki) w zwykłej kosmetyczce.
  • Jedzenie dla dziecka – tu wszystko zależy od tego, co lubią Wasze dzieci. Jak już pisałam wcześniej, mieliśmy banana, awokado pokrojone w kosteczkę i kanapki. Wszystko przydało się podczas lotu i po przylocie na miejsce. 
  • Mleko – mleko modyfikowane i kaszki również przechodzą bez problemu. Czytałam nawet, że mamy przenosiły przygotowane mleko w butelce i czasem zdarzało się, że musiały upić łyczek w obecności obsługi i tyle. Wracając do Polski (mieliśmy lot o 22) poprosiliśmy o wrzątek w kawiarni w strefie bezcłowej i nasza córka wypiła swoje mleczko przed odlotem.

 

Hotel

Moim zdaniem nie ma co przesadzać z hotelem, jeśli chodzi o poziom luksusu, chyba że nas na to stać, to wtedy super :). Pokój dwuosobowy z łazienką i najlepiej łóżeczkiem to minimum, które jest nam potrzebne. Jeśli nie wybieracie opcji all inclusive, warto mieć hotel chociaż ze śniadaniem, bo rano zaraz po wstaniu można zejść śniadanie i wrócić do pokoju, przebrać ewentualnie pobrudzone ciuchy czy przewinąć pieluszkę (ewentualnie umyć pupkę przy grubszej akcji :)). Nam się taka opcja sprawdziła wzorowo, zwłaszcza, że był szwedzki stół, bardzo podstawowy, ale płatków owsianych i kanapek nie zabrakło, a w bonusie codziennie zajadaliśmy się jogurtem greckim do woli.

Dobrze też wybrać hotel blisko plaży lub z basenem, bo wędrowanie z dzieckiem i wszystkimi plażowymi tobołami może okazać się uciążliwe. Ale to już zależy od tego jak lubicie spędzać wakacje.

Więcej o wyborze hotelu i moich propozycjach dowiecie się w moim następnym wpisie o Krecie.

Czekając na zamówione danie zawsze spacerowaliśmy z małą po restauracji i pozwalaliśmy jej chodzić. Dzięki temu udawało jej się wysiedzieć do końca posiłku.

Wakacje zagraniczne z małym dzieckiem

Co nam ułatwiło życie?

  • Oklejenie wózka streczem – baliśmy się, że wózek może ulec zniszczeniu podczas załadowywania lub rozładowywani bagażu. Niestety pracownicy lotniska obchodzą się z nim różnie. Dlatego nasz wózek okleiliśmy, nie zrobiliśmy tego z walizkami i moja niestety wróciła do mnie zdarta.
  • Wózek parasolka – mimo iż wyżej pisałam, że parasolki brać nie trzeba, podróż z nią jest dużo łatwiejsza. Jadąc autobusem czy taksówką z lotniska szybko można ją złożyć, da się też „prowadzić” złożona, bo kółka wystają. Jednak z innymi wózkami też dacie sobie radę, także nie kupowałabym jej specjalnie na wyjazd. 

Co warto zabrać?

Poniżej podaję kilka rzeczy, o których niekoniecznie możecie pamiętać, a które mogą Wam wiele ułatwić. Ale nie tylko, bo piszę też ile zabrać pieluch :).

  • Cienką czapeczkę przeciwsłoneczną – a nawet kilka, koniecznie wiązane.
  • Krem z filtrem – na blogu Srokao znajdziecie kremy, które mają dobry skład.
  • Cieplejszą bluzę – nawet jeśli wyruszacie w bardzo ciepłe kraje, wieczory mogą okazać się zimne. A przede wszystkim taka bluza przyda się podczas lotu.
  • Strecz – do owinięcia wózka. Chociaż właściwie tylko my mieliśmy :). Ale zależało nam, żeby wózek nie został zniszczony. Na przykład w Castoramie znajdziecie małe rolki.
  • 7-10 pieluch – jeśli macie zamiar resztę dokupić na miejscu. Przed wyjazdem warto zorientować się czy w danym mieście są popularne sieciówki, których pieluchy znacie. W Chanii jest np. Lidl, jednak na obrzeżach miasta, dlatego postanowiliśmy spróbować greckich pieluch, które jednak nie były tak chłonne jak nasze ulubione Babydream.
  • Plecaczek wypakowany zabawkami i książeczkami – nasza Jagódka ma piękną sówkę, w którą pakujemy część jej „dobytku” i dzięki temu podczas wyjazdów ma zajęcie.
  • Telefon pełen piosenek – nie wiem, czy część mam mnie za to nie zruga, ale piosenki w telefonie nie raz uratowały nam życie. Zajmowały małą w najważniejszych momentach, np. kiedy nie chciała siedzieć spokojnie podczas lądowania. A że mam same piosenki po angielsku (pracuję na nich z moimi uczniami), to nie mam wyrzutów sumienia.
  • Małą apteczkę – dzieci się przewracają i wkładają palce nie tam gdzie trzeba, a nie zawsze będziemy blisko hotelu, także taka apteczka może być bardzo przydatna.

Co warto kupić na miejscu?

  • Pieluchy – i właściwie tylko to kupiliśmy dla Jagody na miejscu. 

Huśtawka była największą atrakcją.

Wakacje zagraniczne z małym dzieckiem

Podsumowując, wyjazd z małym dzieckiem za granicę naprawdę może okazać się wspaniałym doświadczeniem. W naszym wypadku tak było. Nasza córka bawiła się świetnie, co chwilę było widać wyciągnięty paluszek i głośne „łaaaał”, a zdziwienie i fascynacja w jej oczach były cudowne. 

Uff, dużo tego. A i tak boję się, że o czymś zapomniałam. Jeśli macie coś do dodania, piszcie w komentarzach. Takie kompendium wiedzy na temat wyjazdu przyda się pewnie niejednej mamie, zwłaszcza jeśli będzie stworzone przez inne doświadczone mamy. 


Jeśli ten post okazał się dla Ciebie wartościowy, proszę podziel się swoją opinią w komentarzu, daj łapkę w górę (Facebook) lub kliknij w serduszko (Instagram).

Podobne wpisy

Co warto zjeść w Grecji/na Krecie?

Marta Gajek

Szczęśliwa mama Jagody i Witka. Żona bardzo pomysłowego męża i lektorka języka angielskiego z pasji. Ciągle wymyślam sobie zajęcia, ale dzięki temu jestem szczęśliwa i nigdy się nie nudzę. Dbam o sylwetkę, lubię zdrowo gotować, kocham rośliny i stawiam pierwsze kroki w ogrodnictwie. Do tego staram się mądrze wychowywać swoje dzieci. Chcę podzielić się z Tobą swoim doświadczeniem w tych dziedzinach i pokazać Ci, że można fajnie żyć, korzystając z tego, co masz wokół siebie. 

Dołącz do mnie
Newsletter

Zachęcam do zapisania się na newsletter Pipilotki. Informacje o nowych wpisach prosto na Twoją skrzynkę!


Archiwum
X