W obecnej sytuacji praktycznie wszystko, co było nam znane, uległo zmianie. Zakupy, odwiedziny rodziny, czy wizyta u lekarza wymagają teraz więcej zachodu. I teraz zastanawiam się dwa razy, czy naprawdę muszę gdzieś pójść, czy coś załatwić albo gdzieś pojechać. Tak się złożyło że chwilę przed tą całą sytuacją z koronawirusem zaszłam w ciążę. I w tej kwestii nie mam zbyt dużego wyboru. Bo, żeby wiedzieć czy wszystko jest w porządku, muszę się badać i chodzić do lekarza. 

Ciąża w dobie koronawirusa - jak to u mnie wygląda?

Ciąża w dobie koronawirusa – jak to u mnie wygląda?

Na początku uznałam za stosowne napisać Wam, że moje podejście do zdrowia niestety jest trochę niefrasobliwe. Nie lubię chodzić do lekarzy, badam się zdecydowanie za rzadko i nie skupiam się za bardzo na swoim zdrowiu. Nie mam też wielkich wymagań i kiedy inne osoby narzekały na opiekę, czy wyżywienie w szpitalu po porodzie, ja byłam wręcz zadowolona :).

Oczywiście takiego podejścia Wam nie polecam, ale musiałam to napisać, bo być może ma to wpływ na moją ocenę sytuacji i postępowanie.

Czy boję się Koronawirusa?

Niezbyt. Oczywiście, jestem świadoma iż mogę zarazić się w każdej chwili. Ale nie boję się, że od tego umrę. Bardziej boję się o rodziców, czy martwię tym, że w razie zarażenia i trafienia do szpitala, nie będę widziała córki przez dłuższy czas. Nie oznacza to, że nie uważam. Staram się być na tyle ostrożna na ile się da i mam nadzieję, ze to wystarczy.

Jak wyglądają badania w laboratorium?

W Opolu laboratoria są otwarte, ja mam także możliwość zrobienia badań w Centrum Ginekologicznym, gdzie przyjmuje mój lekarz. Ale nie robię tego, bo przewija się tam dużo osób, a laboratorium, z którego usług korzystam działa w taki sposób, że praktycznie nie mam kontaktu z innymi pacjentami.

Dzwonię, żeby się umówić na badania, podaję jakie badania muszę wykonać. Zostaje mi wyznaczona godzina, zazwyczaj na następny dzień. Ja umawiam się na wczesne poranki (7.00, 7.30). Przyjeżdżam (oczywiście zaopatrzona w maskę, ostatnio wymagano też ode mnie rękawiczek) i czekam na dworze przed wejściem głównym na wezwanie, a właściwie na pielęgniarkę, która prowadzi mnie do gabinetu na pobranie krwi czy materiału do badań. Jest tam jeszcze jedna osoba, która zajmuje się całą papierologią. Oczywiście wypełniam też oświadczenie, w którym zapewniam, że nie miałam kontaktu z osobą zarażoną i nie mam objawów typowych dla koronawirusa. Wyniki oczywiście odbieram online.

Jak wygląda wizyta u lekarza/badania prenatalne?

Akurat w moim przypadku badania prenatalne i comiesięczna wizyta wyglądają tak samo, ponieważ mój lekarz również takie badania wykonuje. Dodatkowo ma gabinet w Centrum Badań Prenatalnych. Zatem nawet jeśli wybrałabym innego lekarza do takowych, musiałabym się zgłosić w to samo miejsce.

Wizyty mam umówione wcześniej, wchodzę do centrum, dezynfekuję ręce i w maseczce grzecznie czekam na wizytę. Zazwyczaj w poczekalni są ze mną 2-3 inne osoby, ale każda z nas siedzi na innej kanapie. Wypełniam też oświadczenie, że nie miałam objawów typowych dla koronawirusa i kontaktu z osobą zarażoną. Poza tym wszystko wygląda tak samo, jedynie podczas USG oddycha mi się dużo gorzej ze względu na maskę. Normalnie w ciąży pozycja leżąca na wznak powoduje u mnie problemy z oddychaniem, a w masce jest jeszcze gorzej.

Co z porodem?

Pewnie dowiem się we wrześniu. Obecnie rodzi się bez osoby towarzyszącej. Ale, z tego co słyszałam, nie trzeba mieć maski. Dzięki Bogu! Podziwiam mamy, które rodziły w takich warunkach. Co do samotnego porodu – jestem w tej komfortowej sytuacji, że będę rodzić drugi raz i nie napawa mnie to aż takim strachem. Mniej więcej wiem co mnie czeka i czego mogę się spodziewać. Myślę, że dam radę bez męża – będę musiała, ale nie mam większych obaw z tym związanych. Bardziej obawiam się sytuacji nieprzewidzianych, gdzie nie będzie osoby, która będzie dbała o moje interesy. Ale jestem dobrej myśli.

I tak jestem w dobrej sytuacji, bo rodzę dopiero pod koniec września i sytuacja może jeszcze ulec zmianie. Wydaje mi się, że najtrudniej było osobom, które musiały rodzić pod koniec marca i na początku kwietnia. Nie umiem wyobrazić sobie tego strachu przed zarażeniem i osamotnienia. Zwłaszcza przy pierwszym porodzie, kiedy wszystko jest dla nas nowe i przerażające. Nie mówiąc już o mamach, które po urodzeniu musiały zostawić dziecko w szpitalu i wrócić same do domu, bo w pewnym momencie był zakaz wpuszczania mam na oddziały neonatologii i patologi noworodka.

Podsumowując, nie nastawiam się negatywnie. Cały czas śledzę rozwój wypadków i czytam relacje dziewczyn, które rodziły w obecnej sytuacji. I z tego co czytam, się to przeżyć bez większej traumy. Mam nadzieję, że u mnie i u Ciebie (jeśli jesteś w podobnej sytuacji), będzie tak samo :).

A jak to wygląda u Ciebie? Jesteś w ciąży lub w innym celu musisz chodzić do lekarza? Jakie są Twoje obawy? Jak wyglądają Twoje doświadczenia?


Jeśli ten post okazał się dla Ciebie wartościowy, proszę podziel się swoją opinią w komentarzu, daj łapkę w górę (Facebook) lub kliknij w serduszko (Instagram).

Podobne wpisy:

Foodbook przyszłej mamy #1

Czego nie mogę doczekać się po porodzie?

Marta Gajek

Szczęśliwa mama Jagody i Witka. Żona bardzo pomysłowego męża i lektorka języka angielskiego z pasji. Ciągle wymyślam sobie zajęcia, ale dzięki temu jestem szczęśliwa i nigdy się nie nudzę. Dbam o sylwetkę, lubię zdrowo gotować, kocham rośliny i stawiam pierwsze kroki w ogrodnictwie. Do tego staram się mądrze wychowywać swoje dzieci. Chcę podzielić się z Tobą swoim doświadczeniem w tych dziedzinach i pokazać Ci, że można fajnie żyć, korzystając z tego, co masz wokół siebie. 

Dołącz do mnie
Newsletter

Zachęcam do zapisania się na newsletter Pipilotki. Informacje o nowych wpisach prosto na Twoją skrzynkę!


Archiwum
X