Czego nie mogę doczekać się po porodzie? Głupie pytanie – wiadomo, że najbardziej czekam na moment kiedy wezmę córę w ramiona, kiedy zobaczę jej buźkę, policzę wszystkie paluszki i usłyszę jej pierwszy płacz. Ale to są rzeczy oczywiste. A dzisiaj chcę Wam napisać o tych bardziej przyziemnych, których brak utrudnia mi egzystencję :).
Czego nie mogę doczekać się po porodzie?
- Głębokiego oddechu – teoretycznie już jest lepiej bo brzuszek się trochę obniżył i nie sapię jak lokomotywa, ale o takim prawdziwym oddechu pełną piersią mogę jeszcze pomarzyć. Czekam więc z niecierpliwością.
- Przewracania w łóżku bez strzelających kości – w nocy czuję się jak kierowca samochodu zawracający na trzy razy. Bo właśnie tak u mnie wygląda przewracanie. Te trzy ruchy wymagają ode mnie tyle wysiłku, że zasypiam od razu, tak jestem padnięta.
- Przytulenia bratanicy i posadzenia jej na swoich kolanach – odkąd się urodziła, miałam ją na rękach kilka razy, bo bardzo szybko dostałam zakaz dźwigania. O wzięciu jej na kolana też mogę zapomnieć, bo po prostu jej niewygodnie przez mój wielki brzuch. Ale kiedy urodzę w końcu będę mogła się nią nacieszyć.
- Biegania – na kilka miesięcy przed ciążą załapałam takiego biegowego bakcyla, że aż sama byłam zaskoczona. Wieczorne biegi sprawiały mi wiele radości, na dodatek ciało zaczęło zmieniać się z dnia na dzień. Teraz, kiedy idzie wiosna, nie mogę się doczekać kiedy pierwszy raz założę buty biegowe. Mam nadzieję, że córeczka będzie wyrozumiała w tej kwestii. Mąż już teraz mnie wspiera i snuje plany co będzie robił z małą w tym czasie.
- Gotowania bez przerw na odpoczynek – lubię gotować, zwłaszcza teraz, kiedy Thermomix robi większość roboty za mnie. Niestety, po 30 minutach stania przy garach muszę godzinę odpoczywać, bo brzuch się napina i nie mam siły. Dopiero w takich chwilach doceniam fakt, że jestem sprawna fizycznie (nie licząc okresu ciąży) i nie mam praktycznie żadnych ograniczeń. Leżenie w łóżku jest fajne tylko wtedy, kiedy robimy to z wyboru, a nie przymusu.
- Trzeźwego myślenia – podobno wraz z rosnącym brzuchem maleje mózg. Zgadzam się z tym w zupełności. Mam świetną pamięć i jeśli ktoś mi coś powie, pamiętam to doskonale. Ostatnio często wykłócam się z mężem, że mi czegoś nie powiedział, bo po prostu nie mogę uwierzyć, że tego nie pamiętam. Nie wspominając już o tym ile razy jedliśmy niedoprawiony obiad.
- Założenia normalnych butów – jak już pisałam w najnowszych Historiach Ciążowych, obecnie moje stopy mieszczą się tylko w śniegowce, które przy wiosennej aurze, która niespodziewanie nastała są zdecydowanie za ciepłe. Marzę o zmieszczeniu się w moje wygodne, różowe Reeboki bez bólu.
- Zjedzenia wędzonego łososia – jak wiadomo, w ciąży należy unikać surowego i wędzonego mięsa. Dlatego na ten czas musiałam zapomnieć o pysznych kanapeczkach z łososiem i chrzanem, udekorowanych rukolą. Ale już niedługo będę mogła się na nowo cieszyć ich smakiem. Nie mogę się doczekać!
To chyba wszystko, czego nie mogę doczekać się po porodzie. Lista nie jest zbyt długa, bo ciąża obchodzi się ze mną bardzo łaskawie. Gdyby nie te drobne trudności, nie miałabym na co narzekać. Tak naprawdę, już tęsknię za tym brzuszkiem, kopniakami i tym wyjątkowym uczuciem jakie towarzyszyło mi przez całą ciążę. Ale też nie mogę się doczekać następnego etapu, pomimo tego, że również napawa mnie przerażeniem.
A Wy czego nie możecie/nie mogłyście doczekać się po porodzie?
Jeśli ten post okazał się dla Was wartościowy, proszę podzielcie się swoją opinią w komentarzu, dajcie łapkę w górę (Facebook) lub kliknijcie w serduszko (Instagram).
Podobne wpisy
Historie ciążowe 5 Czekamy, śniegowce na ratunek, słodkie zachcianki