Kiedy jesteśmy w ciąży, zwłaszcza pierwszej, często wyobrażamy sobie jak to będzie po porodzie. Nakarmione idealnymi obrazkami z Internetu spodziewamy się pasma radości i miłości. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę, że będą nieprzespane noce, dziecko będzie płakać, a my czasem będziemy sfrustrowane. Ale gdzieś z tyłu głowy mamy taką myśl „moje dziecko będzie spokojne, ja będę miała inne podejście i ogólnie będzie cud miód”. Niestety muszę Cię rozczarować – będzie ciężko, będzie boleć i będziesz płakać.

Czego nie powiedzą Ci o porodzie i połogu

Kiedy urodziłam pierwsze dziecko byłam przygotowana na nieprzespane noce i… to by było na tyle. Nie spodziewałam się, że tyle rzeczy pójdzie nie tak. Że karmienie piersią będzie na początku cholernie boleć, że szwy po nacięciu będą ciągnąć, a Jagoda nie będzie tylko spała i jadła. Byłam w szoku. Przecież u innych mam tak właśnie było. Wokół słyszałam tylko: „ona tak pięknie śpi, ma drzemki trwające 3h, budzi się tylko na karmienie”, „ja moje dziecko muszę wybudzać w nocy na jedzenie”, „tęsknię za pracą, bo w domu się nudzę, mały ciągle śpi”. Wtedy myślałam „WTF? Co z nami jest nie tak?”

Ale kiedy Ty rodzisz dziecko i zaczynasz opowiadać o swoich problemach, okazuje się, że inne mamy mają w tej kwestii duże doświadczenie, bo… przechodziły przez to samo, ale nigdy o tym nie mówiły. Niestety, panuje przekonanie, że o złych doświadczeniach z dzieckiem się nie mówi. Nie wiem czemu, może dlatego, że to nas obnaża, pokazuje, że z czymś sobie nie radzimy? Uważam to za duży błąd, bo potem takie Marty jak ja budzą się w oku cyklonu i psychicznie nie potrafią tego udźwignąć. A mogłoby być inaczej. Teraz, kiedy mam drugie dziecko, borykam się z bardzo podobnymi problemami. I całkiem inaczej sobie z nimi radzę, bo wiedziałam czego się spodziewać. Dlatego mam nadzieję, że ten tekst pomoże chociaż jednej osobie i przygotuję ją na to, co ją czeka. 

Czego nie powiedzą Ci o porodzie i połogu?

Od razu zaznaczę, że to co opisuję to moje doświadczenia i może okazać się, że nie dopadnie Cię żaden z tych problemów czy dolegliwości. Jednak uważam, że lepiej być miło zaskoczonym niż niemiło rozczarowanym, stąd mój wpis. Warto przecież wiedzieć, co nas może (ale nie musi) spotkać, żeby lepiej się na to przygotować. Ja przy drugim dziecku byłam na to wszystko przygotowana i podeszłam do tego na spokojnie, dzięki czemu zarówno ja i dziecko byliśmy mniej zestresowani.

  • To boli tak, że ciężko sobie wyobrazić – podobno skurcze równają się z bólem łamania kilku czy nawet kilkunastu kości na raz. I rzeczywiście jest niewyobrażalny. Po pierwszym porodzie, kiedy już zapomniałam o bólu, myślałam sobie, że chyba trochę przesadzałam z tymi krzykami :). I postanowiłam sobie, że tym razem nie będę się nad sobą rozczulać. Ha Ha Ha. Było jeszcze gorzej :). Może dlatego, że poród był szybki, ale intensywny? A może dlatego, że nie było przy mnie męża? Nie wiem. Ale boli i masz prawo krzyczeć, płakać czy jęczeć, jeśli to ma Ci pomóc.
  • Pobyt w szpitalu to wakacje – oczywiście, jeśli poród przebiegł prawidłowo i masz dziecko przy sobie. Wtedy jesz, leżysz i karmisz. Do tego dziecko zazwyczaj jeszcze wtedy jest spokojne, zmęczone po porodzie. Śpi i je (jeszcze raz podkreślam, jeśli wszystko jest w porządku), a Ty masz czas, żeby odpocząć, wysyłać rodzinie zdjęcia dzidziusia i pogadać z dziewczynami z sali. Wiele moich znajomych szpital wspomina źle i chciało wracać jak najszybciej do domu. Ja czułam się tam dobrze.
  • Ty jesteś najważniejsza – pewnie zabrzmi to dziwnie w obliczu narodzin małego cudu. Jednak to Ty go żywisz i się nim opiekujesz, więc Twoje dobre samopoczucie jest najważniejsze. Dlatego po powrocie do domu nie rzucaj się w wir obowiązków. Pranie poczeka, ugotować może mąż, mama, teściowa lub kucharz w knajpie. Ty powinnaś odpoczywać. Ja to w pierwszej ciąży zaniedbałam, bo chciałam być taka super silna i nowoczesna. Odbiło się to bardzo na mojej psychice,ponieważ najzwyczajniej w świecie nie miałam na nic siły, a wieczny bałagan bardzo mnie irytował. Teraz pozwalam sobie na więcej luzu i widzę tego dobre efekty w swoim samopoczuciu.
  • Inne dzieci wcale nie śpią lepiej, też mają problemy z brzuszkiem i ich mamy nie ogarniają – albo mają inne problemy. Kiedy nasze dzieci płaczą, bo boli je brzuszek, nie chcą spać lub dzieje się coś innego, co powoduje u Ciebie stres, zaczynasz myśleć, że tylko Ty nie radzisz sobie ze swoim dzieckiem. Że inne mamy ogarniają, że ich dzieci nie płaczą, dobrze śpią, a one się wysypiają. Wierz mi, że tak nie jest. Każda z nas w mniejszym lub większym stopniu boryka się z jakimiś problemami – bolącym brzuszkiem, dniem marudy, zapaleniem piersi itp. Niewiele jest dzieci, które tylko śpią i jedzą.
  • Karmienie to piękna, ale bolesna sprawa – oczywiście, to wszystko zależy od przypadku. W moim to była jedna wielka masakra. Zwłaszcza przy pierwszym dziecku, bo wtedy doświadczenie z przystawianiem miałam zerowe. Sutki były poranione, a ból zbierającego się mleka w piersiach promieniował aż na plecy. Przyznam, że pierwsze tygodnie przepłakałam z bólu. Ale za nic nie chciałam zrezygnować z karmienia piersią, bo było to dla mnie ważne. I nie żałuję, że się przemęczyłam. Bo karmiłam Jagodę prawie rok i po ustąpieniu bólu było to naprawdę cudowne doświadczenie. Teraz jest lepiej, bo mam większe doświadczenie. Ale nadal boli i okazuje się, że musimy skonsultować się z neurologopedą, bo może okazać się, że mały ma nadal za krótkie wędzidełko.
  • Na początku możesz czuć się jak kupa – ból krocza (jeśli byłaś nacinana tym bardziej), nadmierne pocenie, nawał pokarmu, zmęczenie i wiele innych. Oczywiście, może być tak, że żadna z tych rzeczy Cię nie spotka, ale może być też tak, że dopadną Cię wszystkie na raz. Po rozmowie z siostrą stwierdzam, że wszystko co złe spotkało mnie :). Bo ona nie miała nawału, nie bolały ją piersi przy karmieniu, jej dzieci nie miały problemów z brzuszkiem, co więcej syna musi budzić na karmienie. Wychodzi na to, że wszystko co złe, spadło na mnie :D. 
  • Pregnancy brain to nic w porównaniu z hormonami poporodowymi – pierwszy tydzień może być naprawdę ciężki. Po pełnym euforii pobycie w szpitalu (zazwyczaj), gdzie jedyne, co musisz robić to karmić przewijać i przytulać, wracasz do domu pełnego obowiązków. Zaczyna się nawał pokarmu, szwy ciągną i zmęczenie daje się we znaki. Do tego hormony, które powodują, że łzy szczęścia płyną kiedy patrzysz na dziecko, żeby za chwilę zmienić się we łzy desperacji, kiedy nie chce usnąć. Na szczęście to też mija :).
  • Przez brzuszek płacze cała rodzina – dosłownie! Problemy brzuszkowe dziecka wpływają negatywnie na całą rodzinę. Dzidziuś płacze, wybudza się często, a my nie wiemy jak mu pomóc i… też płaczemy. Pytamy lekarza, położnej, Internet, a jedyna odpowiedź to: Niedojrzałość Układu Pokarmowego. Minie samo, za trzy miesiące powinno być ok :). Trzy miesiące! Serio? W tym momencie wydaje nam się, że to wieczność. Ale, uwierz mi, mija błyskawicznie.

I tak to mniej więcej wygląda. Może wygląda to dość makabrycznie, ale wcale tak nie jest. Wszystko mija, wszystko da się przetrwać. Teraz mam dwójkę dzieci i jest mi dużo łatwiej. Mogę nawet powiedzieć, że jest znacznie lepiej niż z jednym dzieckiem. Moim zdaniem to kwestia podejścia. Jestem dużo spokojniejsza, więcej rzeczy odpuszczam i jakoś dajemy radę :). 

Pamiętaj, że u Ciebie tak nie musi być, są dzieci idealne i może to właśnie Twoje takie będzie :D. Oczywiście, piszę to z przymrużeniem oka :).

Mam nadzieję, że ten tekst ułatwi Ci pierwsze tygodnie macierzyństwa <3. A jeśli już jesteś mamą, napisz jak to u Ciebie wyglądało i z jakimi problemami Ty borykałaś się na początku.


Jeśli ten post okazał się dla Ciebie wartościowy, proszę podziel się swoją opinią w komentarzu, daj łapkę w górę (Facebook) lub kliknij w serduszko (Instagram).

Podobne wpisy

Czego nie mówić kobiecie w ciąży

Po co zostajesz rodzicem?

Marta Gajek

Szczęśliwa mama Jagody i Witka. Żona bardzo pomysłowego męża i lektorka języka angielskiego z pasji. Ciągle wymyślam sobie zajęcia, ale dzięki temu jestem szczęśliwa i nigdy się nie nudzę. Dbam o sylwetkę, lubię zdrowo gotować, kocham rośliny i stawiam pierwsze kroki w ogrodnictwie. Do tego staram się mądrze wychowywać swoje dzieci. Chcę podzielić się z Tobą swoim doświadczeniem w tych dziedzinach i pokazać Ci, że można fajnie żyć, korzystając z tego, co masz wokół siebie. 

Dołącz do mnie
Newsletter

Zachęcam do zapisania się na newsletter Pipilotki. Informacje o nowych wpisach prosto na Twoją skrzynkę!


Archiwum
X