Sama nie wierzę w to, co napisałam, ale tak właśnie się stało! Zmieniłam totalnie swój sposób żywienia i chcę opowiedzieć Wam dlaczego tak się stało, jak to wszystko wygląda i jak się czuję. 

Dlaczego jem 3 posiłki dziennie?

Zanim zacznę wszystko”opowiadać”, zapraszam Was na YouTube, gdzie możecie mnie posłuchać i pooglądać. Mówię oczywiście na taki sam temat :). Film znajdziecie TUTAJ.

Dodam też mały disclaimer. To, że zaczęłam jeść trzy posiłki dziennie, nie oznacza, że potępiam jedzenie czterech czy pięciu. Sama przez wiele lat taki system stosowałam, jednak zmienił się mój styl życia, sposób jedzenia i stan zdrowia, dlatego postanowiłam spróbować czegoś innego i okazało się, że to się sprawdza. Moim zdaniem, wszystko zależy od naszego organizmu i to przede wszystkim jego powinniśmy słuchać. Ja tak zrobiłam i czuję, że na tym korzystam.

Wszystko zaczęło się od śniadań białkowo-tłuszczowych, o których pisałam TUTAJ. Okazało się, że nie chodzę głodna co dwie, trzy godziny. Dzięki temu, że rano jem znikomą ilość węglowodanów, poziomu cukru we krwi rośnie powoli i tak samo spada. W wyniku tego, nie mam potrzeby częstego jedzenia. Oczywiście, znaczenie ma też zjadanie większej ilości tłuszczu, który syci na dłużej. Więcej na ten temat dowiecie się w poprzednim wpisie. Z tego względu potrzeba częstego jedzenia zniknęła i siłą rzeczy przeszłam na system 3 posiłków dziennie. A jakie są tego zalety? Przeczytajcie koniecznie.

  • Mój organizm odpoczywa – kiedy zaczęłam jeść śniadania białkowo-tłuszczowe, a dalej jadłam 5 posiłków dziennie, czułam się wiecznie najedzona i miałam wrażenie, że mój organizm jest tym stanem zmęczony. Teraz, kiedy jadam tylko 3 razy dziennie pozwalam mu strawić wszystko na spokojnie i zregenerować się. Dlatego też wprowadziłam najprostszą formę Intermittent Fasting (tak zwanego przerywanego postu), to znaczy, staram się robić sobie 12-godzinną przerwę od jedzenia (od 19.00 do 7.00), żeby mój organizm miał czas na regenerację i odpoczynek, a nie ciągłe trawienie. 
  • Mam więcej czasu dla siebie – nie siedzę tyle przy garach, nie poświęcam czasu na ciągłe jedzenie. To zdecydowanie jedna z większych zalet rzadszego jedzenia.
  • Lepsza jakoś treningów – trenuję zazwyczaj po południu, po pracy. Kiedy przychodziłam z zajęć, jadłam podwieczorek, głównie owoce lub jakieś zdrowe wypieki. Po około godzinie szłam na trening i zazwyczaj albo byłam już głodna, albo miałam zgagę. Ostatnio po 5 godzinach od ostatniego posiłku zrobiłam trening HIIT (trening interwałowy o wysokiej intensywności) i ćwiczyło mi się wspaniale – żadnej ociężałości, albo przeciwnie, uczucia głodu, oraz mnóstwo energii do ćwiczeń!
  • Łatwiej utrzymać mi kaloryczność – zwłaszcza na redukcji. Postanowiłam do lata przyciąć trochę kalorii i dlatego spożywam teraz około 1800kcal. Jeśli podzielimy to na 5 posiłków, musiałam się trochę nagimnastykować, żeby nie przekroczyć tej liczby. Teraz muszę pilnować, żeby nie jeść za mało :).
  • Normalna kolacja bez wyrzutów sumienia – przy 5 posiłkach dziennie nigdy nie miałam pomysłu co zjeść na kolację. Podczas redukcji kalorii zostawało mi niewiele, dlatego codziennie „męczyłam” sałatki (które faktycznie przez pewien czas były moją ulubioną kolacją) lub warzywa na patelnię. Jednak, z czasem zaczęło być to zbyt monotonne i nie miałam pomysłu co dalej. Teraz nie mam tego problemu, bo ze względu na to, że jadam śniadania białkowo-tłuszczowe, wieczorem jadam węglowodany, a dzięki temu, że jest to trzeci posiłek dziennie, musi być on dość kaloryczny. Dlatego często na kolację zjadam moje dawne śniadania, czyli kaszę z owocami (ale już bez serka wiejskiego) lub kanapki z chleba żytniego z warzywami.
  • Koniec z napadami głodu – odkąd zmieniłam model żywienia, skończyły się napady głodu. Zawdzięczam to pewnie głównie śniadaniom białkowo-tłuszczowym, ale też dzięki temu, że zjadam porządne śniadanie, porządny obiad i porządną kolację, te 5-6 godzinne przerwy między posiłkami nie są mi już straszne. Śniadanie jem o godzinie 7, a obiad o 12.30-13.00 i faktycznie już tak około 11.30 zaczynam odczuwać lekki głód, ale jest on naprawdę do zniesienia i kiedy zasiadam do obiadu, czuję się tak zdrowo głodna. A zdarza się i tak, że nie czuję głodu wcale. Wcześniej, kiedy dopadał mnie głód, musiałam zjeść coś natychmiast, bo inaczej bez kija nie podchodź :).
  • Koniec z ociężałością – mimo, że moje posiłki są teraz bardziej obfite, nie czuję się ociężała po ich zjedzeniu. Wynika to pewnie z tego, że kiedy je jem, mój organizm zdążył już porządnie strawić poprzedni posiłek. Może to też wynikać z tego, że zwracam większą uwagę na to, co jem. Staram się, żeby moje posiłki były bardzo odżywcze, bo tylko wtedy mam pewność, że porządnie karmię moje ciało. Bo przecież nie chodzi tu o ilość, ale jakość.

Jak widzicie, wszystko wyszło u mnie bardzo naturalnie. Niczego sobie nie narzucałam i w końcu zaczęłam słuchać mojego ciała, a nie tego, czego uczą nawet na studiach dietetycznych. Ja sama przez wiele lat byłam zagorzałą zwolenniczką jedzenia 5 posiłków dziennie i wydawało mi się, że czuję się tak rewelacyjnie. Jednak okazało się, że problem nie tkwił tylko w ilości posiłków lecz również w sposobie odżywiania. Odkąd zaczęłam jeść śniadania białkowe, zdecydowanie czuję, że moja gospodarka cukrowa utrzymuje się na stałym poziomie, dzięki czemu nie muszę jeść tylu posiłków, nie mam również ciągłej ochoty na słodycze i owoce. Czuję się naprawdę dobrze i mam nadzieję, że tak już zostanie :).


Jeśli ten post okazał się dla Was wartościowy, proszę podzielcie się swoją opinią w komentarzu, dajcie łapkę w górę (Facebook) lub kliknijcie w serduszko (Instagram).

Podobne wpisy

Jak śniadania białkowo tłuszczowe wpłynęły na mój organizm?

Negatywne skutki jedzenia słodyczy na moim przykładzie

 

Marta Gajek

Szczęśliwa mama Jagody i Witka. Żona bardzo pomysłowego męża i lektorka języka angielskiego z pasji. Ciągle wymyślam sobie zajęcia, ale dzięki temu jestem szczęśliwa i nigdy się nie nudzę. Dbam o sylwetkę, lubię zdrowo gotować, kocham rośliny i stawiam pierwsze kroki w ogrodnictwie. Do tego staram się mądrze wychowywać swoje dzieci. Chcę podzielić się z Tobą swoim doświadczeniem w tych dziedzinach i pokazać Ci, że można fajnie żyć, korzystając z tego, co masz wokół siebie. 

Dołącz do mnie
Newsletter

Zachęcam do zapisania się na newsletter Pipilotki. Informacje o nowych wpisach prosto na Twoją skrzynkę!


Archiwum
X