Nie lubię biegać. Często słyszę taką opinię i wcale mnie ona nie dziwi, bo sama miałam podobne odczucia. Dlaczego? Bo bieganie jest męczące, jest ciągłą walką ze swoją motywacją i tak naprawdę najczęściej dopiero po wykonaniu treningu pojawia się to cudowne uczucie, o którym mówią wszyscy biegacze. Po wielu latach rozstań i powrotów mogę w końcu przyznać, że lubię biegać. Ale to nie oznacza, że każdy trening to przyjemność i biega mi się wspaniale – no pain, no gain. Często muszę walczyć z kolką, oddechem i leniem. Są też takie biegi, gdzie od początku do końca jest dobrze, ale to jest jakieś 5% wszystkich treningów. Dlaczego więc narażam się na te wszystkie „cierpienia”?
Dlaczego warto biegać?
Czytałam setki artykułów na temat zalet biegania i pozornie zdawałam sobie sprawę z tego, jak wspaniały wpływ ma ono na organizm. Jednak dopóki sama nie zobaczyłam jakiej zmianie uległy moje ciało i samopoczucie przez te 2 miesiące, nie byłam do końca przekonana do regularnego biegania.
- Stalowe pośladki – ćwiczę siłowo już od prawie trzech lat i nie mogę narzekać na kondycję tej części ciała. Zawsze miałam wyczuwalnie twarde mięśnie i byłam z tego dumna. Jednak teraz, kiedy biegam z moimi pośladkami stało się coś niesamowitego. Zrobiły się twarde, jeszcze bardziej jędrne i wygrały z grawitacją (uniosły się zauważalnie).
- Smukłe nogi – z tą częścią ciała nigdy nie miałam większego problemu, jednak zawsze może być lepiej. Dzięki bieganiu stały się one smuklejsze i bardziej jędrne.
- Redukcja cellulitu – prawie każda kobieta boryka się z tym problemem. Jeśli nie umiesz sobie z nim poradzić, zacznij biegać. Już po kilku tygodniach zobaczysz, że skóra na udach jest bardziej napięta i pomarańczowa skórka powoli zacznie znikać.
- Redukcja tkanki tłuszczowej – bieganie jest jednym ze skuteczniejszych sposobów na utratę tkanki tłuszczowej (oczywiście przy odpowiedniej diecie). Podczas 30-minutowego biegu o średniej intensywności (6,5min/km) osoba o wadze około 60kg spali około 300kcal. Jeśli do tego w ciągu dnia doprowadzimy do małego deficytu (np. 200kcal) to dziennie spalimy 500kcal. Tym sposobem możemy schudnąć prawie 2kg miesięcznie. Na temat obliczania zapotrzebowania kalorycznego przeczytacie TUTAJ.
- Podkręcenie metabolizmu – ostatnio mój metabolizm galopuje. Oczywiście, trzymam się dalej ustalonych posiłków i ich kaloryczności, ale czuję, że dużo szybciej je spalam. A kiedy trafi się mały cheat, nie robi on na moim organizmie żadnego wrażenia. Przykładowo, w sobotę jedliśmy burgery i czułam się pełna, ale nie przejedzona, natomiast reszta towarzystwa ledwo się ruszała :).
- Uspokojenie hormonów – jak pisałam wcześniej, mam niedoczynność tarczycy i biorę hormony. Po zmianach dawki czuję się fatalnie, mam podły nastrój i fatalne samopoczucie. Odkąd biegam ten problem jest zdecydowanie mniej widoczny. Hormony powodują u mnie również niekontrolowane skoki wagi (wydaje mi się, że puchnę, szczególnie po zjedzeniu produktów z białym cukrem). Dzięki bieganiu i ten problem znikł.
- Lepszy sen – po wieczornym biegu śpię jak dziecko. I właściwie nie wiem, czy traktować to w kategorii zalety, bo moje czytanie przed snem oznacza spanie z czytnikiem w ręku :).
- Świetna kondycja – Już po 2 tygodniach biegania zauważyłam, że przebiegam większe dystanse w tym samym czasie co wcześniej (zazwyczaj biegam 30 minut). Teraz już bez problemu mogę w tym czasie przebiec 5km i wiem, że ten dystans będzie się zwiększał. Dzięki temu wiem, że całodzienne zwiedzanie czy wyprawa górska nie będą dla mnie żadnym problemem.
- Lepszy nastrój i wydajność – dzięki temu, że śpię jak dziecko, bardziej się wysypiam, co za tym idzie, łatwiej mi się wstaje rano. Mam więcej energii, wszystko jakoś łatwiej mi przychodzi (no chyba, że przeszarżuję i mam zakwasy). Do tego muszę zorganizować się tak, żeby znaleźć czas na bieganie i to też powoduje, że jestem bardziej ogarnięta.
A jeśli potrzebujecie dodatkowej motywacji, zachęcam Was do ściągania i drukowania kalendarzy treningowych, w których możecie kontrolować ilość wykonanych treningów. Wszystkie do ściągnięcia TUTAJ.
Argumentów dlaczego warto biegać jest wiele i naprawdę zachęcam Was do spróbowania tej formy aktywności. Wiem jednak, że mimo wszystko ciężko o motywację do zrobienia pierwszych kroków. Dlatego w TYM wpisie radzę Wam jak się do tego zabrać, żeby bieganie stało się przyjemnością i czymś, na co czekacie z utęsknieniem.
Biegacie?Jak motywujecie się, żeby robić to regularnie? Widzicie efekty swojego wysiłku? Dajcie znać w komentarzach.
Jeśli ten post okazał się dla Was wartościowy, proszę podzielcie się swoją opinią w komentarzu, dajcie łapkę w górę (Facebook) lub kliknijcie w serduszko (Instagram).
Podobne wpisy
https://www.pipilotka.pl/jak-pokochac-bieganie-1-przygotowania-do-treningu/