Grudzień minął błyskawicznie, a to za sprawą Świąt i przygotowań do nich. Pierwszy raz od bardzo dawna czułam świąteczną atmosferę tak mocno. To chyba, dlatego, że to pierwsze Święta mojej córki i były one naprawdę udane.
Grudniowe Tu i Teraz
Czuję się
chora. Niestety, zrobiłam badania i okazało się, że moja tarczyca zwariowała. Dawno nie miałam tak złych wyników. Nawet w ciąży, kiedy moje hormony szalały. Po porodzie robiłam badania i wszystko było w porządku. Badań nie powtórzyłam i to był mój błąd. Przy okazji badań Jagódki postanowiłam zbadać również siebie. I wynik mnie przytłoczył. Już wiem skąd ta niepohamowana ochota na słodycze, ospałość i ogólne złe samopoczucie… Gdybym wiedziała wcześniej wszystko wyglądałoby inaczej. No nic, po Nowym Roku zapisuję się do endokrynologa i zaczynam walkę z niedoczynnością. Mam zamiar też zadbać o dietę, bo tarczyca nie lubi cukru, glutenu i laktozy. Dlatego mam zamiar ograniczyć je znacznie. Teraz, kiedy już wiem co mi jest, będzie mi łatwiej z tym walczyć. I jestem zmotywowana podwójnie.
Jem
Różnie. Wiadomo, w grudniu ciężko o stuprocentowo czystą dietę. Zwłaszcza w Święta, w które nie odmawiałam sobie przyjemności :). Jednak śniadania pozostają niezmienne – kasze lub płatki i owoce + kawa. Bez tego nie potrafię dobrze rozpocząć dnia.
Słucham
Dalej OpenFm. Przez cały grudzień królowały u nas Świąteczne piosenki. Potem przerzuciliśmy się na Hity Wszech Czasów oraz hity Lat 80tych. Uwielbiam stare hity. Współczesna muzyka nie dorasta im do pięt.
Chciałabym
Pojechać w góry zimą. Nic nie wskazuje na to, że spadnie u nas śnieg, dlatego chciałabym zabrać córkę w góry i pokazać jej śnieg. Sanki ma po tatusiu, więc trzeba je wykorzystać.
Pracuję nad
planami na nowy rok. Chcę mieć wszystko bardziej zaplanowane, żeby nie działać chaotycznie. Zarówno na blogu, jak i w życiu. Chcę również wprowadzić kilka zmian w firmie od września, a żeby to zrobić potrzebuję działać już teraz.
Jestem wdzięczna za
to, że jesteśmy niezależni. Że możemy spędzić Święta z rodziną i nie musimy martwić się o to, co włożymy do garnka i pod choinkę. Że mogę pójść do dobrego lekarza, który mi pomoże. Takie małe rzeczy, których nie doceniamy na co dzień, a które pozwalają nam żyć bez stresu.
Czytam
namiętnie. Pod Choinkę dostałam nowy czytnik. Nie żebym nie kochała mojego starego, ale nie miał podświetlenia, co utrudniało mi czytanie podczas usypiania małej, czy w łóżku, gdzie mamy słabe oświetlenie. Teraz nie mam tego problemu i bardzo się cieszę. Od Wigilii przeczytałam już dwie książki i chcę więcej. Polecam Agnieszkę Krawczyk i jej „Czary Codzienności” – 3 tomową historię trzech sióstr. Lekka, pozytywna lektura motywująca do zmian.
Oglądam
właściwie to nic. W domu nie mamy telewizora, a odkąd jesteśmy u rodziców nie oglądałam nic. Wolę czytać niż denerwować się, że nic ciekawego nie ma w telewizji.
Czekam na
moment, kiedy w końcu zacznę jeść naprawdę zdrowo. Bo wciąż nie jest idealnie i źle się z tym czuję.
Cieszę się
z faktu, że dni będą coraz dłuższe, że moja córka przymierza się do raczkowania i próbuje stawać. Cieszę się też, że zaczyna się nowy rok, który mogę rozpocząć z czystą kartką i pracować nad sobą i swoim otoczeniem.
Jak widzicie, u mnie ostatnio bez większych uniesień, ale lubię ten spokój. Czas wtedy płynie wolniej i mogę nacieszyć się chwilami spędzonymi z córką, mężem i resztą rodziny. Teraz czas na plany na nowy rok, który na pewno będzie cudowny!
A jak Wam minął grudzień? Pochwalcie się co robiliście, czytaliście, jedliście itp.
Jeśli ten post okazał się dla Was wartościowy, proszę podzielcie się swoją opinią w komentarzu, dajcie łapkę w górę (Facebook) lub kliknijcie w serduszko (Instagram).
Podobne wpisy