Ostatni wpis z tej serii został przyjęty bardzo ciepło, dlatego zdecydowałam się napisać Historie Ciążowe 2. Niby nic nadzwyczajnego nie działo się w poprzednim tygodniu, ale jednak nazbierała się garstka rzeczy i linków, którymi chcę się z Wami podzielić.
Historie ciążowe 2
Ospałość reaktywacja
Bałam się tego momentu, miałam nadzieję, że nie nadejdzie, chociaż z drugiej strony wiedziałam, że jest to nieuniknione. Moja ospałość wróciła. W I trymestrze przeżywałam katusze z powodu ciągłej potrzeby snu. W ciągu dnia potrzebowałam dwóch drzemek a i tak chodziłam jak zombie. Dobrze, że działo się to w wakacje, kiedy miałam mało zajęć. Chociaż z drugiej strony, może gdyby było ich więcej, lepiej bym to przeszła. A tak, zmarnowałam całe wakacje.
Teraz jest lepiej, mimo iż cierpię (nienawidzę być śpiąca, to po głodzie najgorsze dla mnie uczucie). A czemu lepiej? Bo muszę się zmobilizować do pracy, mam obowiązki, których nie mogę zaniedbać i dzięki temu jako tako funkcjonuję. Ale już tęsknię za tym nadmiarem energii z II trymestru.
Też tak miałyście? Napiszcie jakie macie doświadczenia w tej kwestii.
Kurtka oversize
Z moją zimową kurtką wiąże się długa historia. Ze względu na to, że przestałam się mieścić w swoje zimowe wdzianka, postanowiłam kupić kurtkę oversize. Nie chciałam ciążowej, bo po pierwsze, wszystkie ciążowe ciuchy są drogie, a po drugie, chcę ją wykorzystać w przyszłym roku, kiedy brzuch nie będzie mi przesłaniał dolnej części świata :).
Idealną kurtkę znalazłam w Carry, gdzie nigdy nie chodzę na zakupy. Zabrała mnie tam siostra i to był strzał w dziesiątkę, bo kupiłam pierwszą przymierzoną kurtkę i to jeszcze przecenioną. Spodziewałam się wydatku rzędu 300zł, a okazało się, że nakrycia wierzchnie przecenione są do 190zł. Rewelacja! Wzięłam M-kę. Wyglądała ok i czułam się w niej dobrze.
Kiedy mąż mnie w niej zobaczył, nie był do końca zachwycony, nie powiedział mi tego wprost, ale zasugerował, żeby przymierzyć jeszcze S-kę. Tak zrobiłam przy następnej wizycie w innym centrum handlowym. W brzuchu nie było różnicy, a znacznie lepiej leżała. Postanowiłam zamienić kurtki. Jednak polityka sklepu nie dopuszcza oddawania kurtki w sklepie, w którym się jej nie kupiło (sic!). Czyli czekała mnie podróż z Opola do Wrocławia.
Zadzwoniłam do Magnolii gdzie kupiłam kurtkę i okazało się, że mam dwa tygodnie na zwrot. Pani wyliczyła mi, że termin mija w dniu, w którym dzwoniłam (zdziwiło mnie to, bo wydawało mi się, że mam czas do następnego dnia), więc zebraliśmy się i pojechaliśmy oddać. Na miejscu okazało się, że zwroty tylko w gotówce (płaciłam kartą) i miałam czas do następnego dnia, ale pani źle policzyła dni. Podsumowując, kurtkę mógł oddać mój brat, który następnego dnia był we Wrocławiu, a ja nie musiałabym jeździć jak szalona. Masakra! A w kurtę i tak się nie zmieszczę pod koniec ciąży, bo już zostało niewiele miejsca :).
Gdy widzę słodycze
Znajomy powiedział nam, że jego żona w III trymestrze miała niepohamowany głód słodyczy. I nie wiem czy to siła sugestii, czy po prostu tak jest ale zaczęło mi się to samo. Na szczęście mój głód jest do zahamowania i wiem jak sobie z nim radzić. Dlatego codziennie zajadam się mandarynkami, pomarańczami, pomelo, daktylami suszonymi, ostatnio zrobiłam pyszne Bounty (TUTAJ) a czasami piekę nasz ulubiony chlebek bananowy (przepis TUTAJ) i mam nadzieję, że jakoś mi się uda przetrwać. Melduję posłusznie, że przez całą ciążę nie ruszyłam słodyczy ze sklepu (poza kilka kawałkami gorzkiej czekolady). Jestem z siebie dumna :).
A może zgaga?
Zgaga to jeden z większych wrogów kobiet w ciąży. Moim jak do tej pory nie jest. Na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy ją miałam. Nawet lekarz nie chce mi wierzyć, że jej nie mam.
Cóż mogę powiedzieć? Może spowodowane jest to moją szczególną dbałością o to, co mam na talerzu? Może po prostu taka moja uroda? Jedno jest pewne – te kilka epizodów, które miałam, zawsze zdarzało się po zjedzeniu czegoś, czego normalnie nie jem. I najczęściej były to produkty ciężkostrawne.
Może sekret tkwi w tym co jemy i warto się temu przyjrzeć? A może jestem taka cwana bo po prostu mam szczęście przeżywać ciążę bez zgagi? Dajcie mi znać jak to jest/było u Was.
Polecane Linki
Hygge, czyli wspaniały sposób na sprzedawanie szczęścia – pewnie większość z Was słyszała to pojęcie. Gdzie się nie obejrzę widzę jakąś blogerkę z książką na ten temat. Czy coś w tym jest, czy to tylko moda oceńcie sami. Jednak, warto przeczytać wpis Natalii, która mieszka w Danii, więc ma na ten temat większe pojęcie.
DIY na ostatnią chwilę – piękna minimalistyczna choinka. Zajrzyjcie koniecznie.
To, że jestem online, nie znaczy, że masz mnie oceniać – Marta pisze o tym, o czym myśli większość z nas. To, że dzielę się częścią swojego życia, nie znaczy, że zapraszam kogoś do oceniania mojego wyglądu.
Makowiec bez mąki – mimo, że za makiem nie przepadam, to ciasto skradło moje serce na jednym z rodzinnych spotkań (tak, mam w rodzinie męża bratnią duszę, która ma podobne podejście do jedzenia i gotowania). Kasza manna zamiast mąki to strzał w dziesiątkę – ciasto jest wilgotne i zbite. Zamiast kaszy manny można dodać kaszę manną orkiszową (tak, istnieje coś takiego) – będzie jeszcze zdrowiej.
Moje wpisy
Historie ciążowe #1 – Mrówki, dwa brzuchy i sok z żurawiny – pierwszy wpis z tej serii cieszył się u Was dużym powodzeniem, za co Wam bardzo dziękuję. Kto nie czytał, zapraszam :).
Mapa celów – VISION BOARD – świetny sposób na zmotywowanie się do działania. Wyznacz sobie cele, zwizualizuj je, a na pewno je zrealizujesz.
Zdrowe Bounty bez cukru – ten wpis robi furorę. Chyba mam wśród swoich czytelników wielu miłośników tego batonika. Dowiedz się jak zjeść ciastko i mieć ciastko – czyli jak jeść zdrowe słodycze.
Prezenty świąteczne w rozsądnej cenie – ten wpis jest z zeszłego roku, ale jeśli jeszcze nie macie prezentów, może pomoże Wam w ich wyborze.
Tak to mniej więcej u mnie wygląda w tym tygodniu. Poza tym zamawiam prezenty last minute (dla siebie i męża), szukam intensywnie lektorki do mojej szkółki, co spędza mi sen z powiek i próbuję znaleźć czas na cieszenie się na nadchodzące Święta.
A Wam jak mija tydzień? Jak przygotowania do Świąt? Cieszycie się, że się zbliżają, czy macie dość tego szaleństwa? Dajcie znać w komentarzach.
Jeśli ten post okazał się dla Was wartościowy, proszę podzielcie się swoją opinią w komentarzu, dajcie łapkę w górę (Facebook) lub kliknijcie w serduszko (Instagram).
Podobne wpisy
Historie Ciążowe 3. Happy Birthday to me, nie mieszczę się, do szkoły marsz!