Na dworze coraz zimniej i ciemniej, dni coraz krótsze, a czerwona kreska w termometrze coraz rzadziej podnosi się powyżej 5 stopni. Z jednej strony fajnie – lubię żółte liście, pomarańczowe dynie i zapach dymu w powietrzu. Jednak do czasu. Kiedy zimno zaczyna dawać się we znaki, te wszystkie rzeczy zaczynają tracić urok. Dlatego w październiku zaczynam akcję ogrzewanie, żeby w pełni cieszyć się urokami jesieni :).
Jak rozgrzać się jesienią?
Odpowiedni Ubiór
Niby logiczne, ale chyba jednak nie dla wszystkich. Dla mnie podstawą jest ubieranie się na cebulkę. Zawsze mam pod T-shirtem podkoszulek, szczególnie kiedy zakładam biodrówki (za którymi nie przepadam) – przeziębione nerki to nic przyjemnego. Do tego jesienią zawsze wybieram się do Second Handu w poszukiwaniu długich, wełnianych swetrów dobrej jakości i już kilka upolowałam dla siebie i dla swojej mamy. Można otulić się nimi po samą szyję i zakryć nogi, kiedy mam na sobie tylko legginsy. W pracy zakładam też wełniane skarpetki, bo stopy i kostki marzną mi najbardziej. O porządnej czapce i szaliku nie muszę chyba wspominać :).
Gotowana kawa z przyprawami korzennymi na śniadanie
Według filozofii Kuchni Pięciu Przemian przyczyną chorób naszego organizmu jest wyziębienie organów i nadmierna ilość śluzu w organizmie, dlatego potrawy, które jemy powinny być rozgrzewające. Przepis na kawę gotowaną właśnie taki jest. Codziennie rano wypijam jej wielki kubek i od razu mi cieplej. Przepis znajdziecie TUTAJ (w tym poście też trochę piszę o sposobach na rozgrzanie).
Kasza Jaglana
Jesienią i zimą staram się też częściej sięgać po kaszę jaglaną, która odpowiednio ugotowana rozgrzewa i usuwa śluz z organizmu. Więcej na temat jej prozdrowotnych właściwości i sposobie gotowania TUTAJ. Na śniadanie zjadam ją na ciepło w towarzystwie ulubionych owoców i doprawioną cynamonem. Robię z niej też desery i placuszki. Przepisy znajdziecie pod linkiem powyżej.
Rozgrzewające zupy
Nie jestem wielką miłośniczką zup, ponieważ na obiad to dla mnie za mało, a z drugim daniem za dużo. Dlatego gotuję je tylko po to, żeby mieć co zjeść na kolację w zimne wieczory. Najczęściej wracam z pracy wieczorem – zmarznięta i wykończona. Ani nie mam siły robić kolacji, ani najmniejszej ochoty na sałatkę, czy kanapki. Biorę wtedy gar z zupą, podgrzewam i kolacja gotowa, a we mnie wstępuje nowe życie. Ważne, żeby zupa była gęsta i pełna imbiru i pieprzu cayenne. Przepisy poniżej.
Imbir i pieprz cayenne
Ratują mnie bardzo często. Mimo, że nie jestem miłośnikiem ostrych potraw, pieprz dodany do zupy, daje niezłego kopa :). Imbir w proszku ląduje w kawie, zupach i czasem owsiankach. Świeży dodaję do herbaty lub robię z niego napar z dodatkiem cytryny i miodu, kiedy jestem przeziębiona lub czuję, że mnie „coś bierze”. Potrafi postawić na nogi.
Takie są moje sposoby na walkę z zimnem i przeziębieniami. Może macie jeszcze jakieś ciekawe pomysły na to, żeby przetrwać następne 6 miesięcy?
Jeśli ten post okazał się dla Was wartościowy, proszę podzielcie się swoją opinią w komentarzu, dajcie łapkę w górę (Facebook) lub kliknijcie w serduszko (Instagram).
Podobne wpisy