Jeśli kilka tygodni, no może miesięcy, temu ktoś powiedziałby mi, że zrezygnuję z moich ukochanych owsianek, omletów i kasz na śniadanie, wyśmiałabym go. No bo jak to? Ja, propagatorka słodkich śniadań i największa ich miłośniczka miałabym je zdradzić. I to dla śniadań wytrawnych? A jednak tak się stało i okazuje się, że wcale tak bardzo za nimi nie tęsknię.

Jak śniadania białkowo tłuszczowe wpłynęły na mój organizm

Zanim przejdę do tematy, zapraszam Was na mój kanał na YouTube, gdzie znajdziecie film, w którym opowiadam Jak śniadania białkowo tłuszczowe wpłynęły na mój organizm. Każde polubienie, komentarz czy subskrypcja są dla mnie źródłem wielkiej radości <3

Dlaczego zrezygnowałam ze słodkich śniadań?

Jak możecie wiedzieć z poprzednich moich wpisów, ostatnio borykałam się z uzależnieniem od cukru. I to nie tylko przetworzonego, obecnego w słodyczach, ale również tego, który zawierają owoce. Całymi dniami myślałam o tym, że zjadłabym banana, gruszkę, jabłko i tak w kółko. Najgorsze w tym wszystkim było to, że ja się po tych owocach zaczynałam źle czuć. Pojawiły się wzdęcia, ospałość i ogólne zmęczenie. Zaczęłam się nad tym ostro zastanawiać i doszłam do wniosku, że jestem uzależniona od cukru. Przez ostatni rok, a nawet dwa, czyli właściwie od urodzenia mojej Jagody, mój organizm domagał się energii w postaci cukru, a ja mu ten cukier dostarczałam i w końcu się uzależniłam. Do tego doszedł fatalny stan tarczycy, co moim zdaniem również wpływało na częstotliwość sięgania po słodkie przekąski, przynajmniej w moim przypadku.

Jednak w końcu przyszedł czas na ogarnięcie zarówno zdrowia, jak i problemu z cukrem. I okazało się, że śniadania białkowo-tłuszczowe rozwiązały mój problem. A wcale nie w tym celu zaczęłam je spożywać :).

Jak śniadania białkowo tłuszczowe wpłynęły na mój organizm?

  • W końcu poradziłam sobie z uzależnieniem od cukru! –  dzięki temu, że na śniadanie nie zjadam owoców, ograniczyłam ich spożycie praktycznie do minimum. Przyczyniło się to również do tego, że w ciągu dnia nie mam ochoty sięgać po słodkie przekąski.
  • Nie chodzę głodna, nie myślę o jedzeniu – kiedy jadałam śniadania węglowodanowe, a zazwyczaj była to owsianka/kasza z owocami. Po 2 godzinach zaczynałam odczuwać głód, a takie śniadanie miało około 550kcal! Dlatego już o godzinie 10-11 byłam po drugim śniadaniu. Teraz na śniadanie zjadam około 300kcal, a syta jestem do minimum 13. Kiedyś bym w to nie uwierzyła i na początku mojej przygody białkowo-tłuszczowej około 10-11 zjadałam jabłko i/lub banana z serkiem wiejskim. Po czym okazywało się, że „nie mam siły” zjeść obiadu o 13 przed wyjściem do pracy. Gdzie kiedyś robiłam to bez problemu.
  • Jem 3 posiłki dziennie – to jest największa rewolucja w mojej diecie! Kiedyś dałabym się pociąć za teorię o pięciu posiłkach dziennie. Teraz zjadam 3 i czuję się cudownie! Na ten temat chcę przygotować oddzielny wpis. Powiem Wam tylko tyle, że moim zdaniem, brak głodu co 2-3 godziny zawdzięczam eliminacji gwałtownych skoków cukru we krwi. Dzięki śniadaniom białkowo-tłuszczowym rano cukier rośnie i spada powoli, co przyczynia się do tego, że w ciągu dnia nie mam napadów głodu.
  • Mam więcej energii rano – po śniadaniu białkowo-tłuszczowym nie czuję się ciężko i nie jestem ospała. Często było tak, że kiedy zjadałam michę owsiany, najchętniej wróciłabym do łóżka i ucięła sobie drzemkę. Natomiast teraz nie mam takich problemów.
  • Mam więcej czasu – dzięki temu, że moje śniadania są tak bardzo sycące, nie muszę przygotowywać drugiego śniadania, co razem z jedzeniem zajmowało mi dość dużo czasu. Teraz jedyne co robię, to nalewam wodę z dzbanka filtrującego i popijam ją aż do obiadu.

Co jem na śniadanie białkowo-tłuszczowe?

Wstyd się przyznać, ale w tej kwestii jestem totalnie nudna. Uwzięłam się praktycznie na jedno danie i rzadko kiedy sięgam po coś innego. No, ale właściwie po co, jeśli to się u mnie sprawdza?

  • Jajo kurze od szczęśliwej kury, prosto ze wsi, pół dużego awokado i 50g chleba żytniego*. To jest śniadanie, które jem praktycznie codziennie i które syci mnie na naprawdę długo, a co najważniejsze – smakuje mi bardzo. Dlatego póki co takie śniadanie będę jadła, a jeśli przerzucę się na coś innego, dam Wam znać :).

*Jest to chleb robiony przeze mnie na własnym zakwasie, a w jego składzie jest tylko mąka, sól, woda, no i zakwas. Mała kromka takiego chleba jest dopuszczalna w tych śniadaniach. Kiedy jadłam same białka i tłuszcze, czułam się źle – może ma to związek z moją tarczycą – nie wiem. Zresztą, uwielbiam mój żytni chlebek, dlatego nie chcę z niego rezygnować :).

I tak to u mnie obecnie wygląda. Powiem Wam, że jak czuję się rewelacyjnie. I mam nadzieję, że już tak zostanie, bo bardzo odpowiada mi taki sposób żywienia. Na pewno będę Was informować jak mi idzie i czy ewentualnie wprowadzam jakieś zmiany.

Dajcie znać jakie Wy jadacie śniadania. Na słodko? Wytrawnie? Śniadania białkowo-tłuszczowe? Bardzo ciekawa jestem jak to u Was wygląda i jakie macie doświadczenia.


Jeśli ten post okazał się dla Was wartościowy, proszę podzielcie się swoją opinią w komentarzu, dajcie łapkę w górę (Facebook) lub kliknijcie w serduszko (Instagram).

Podobne wpisy

Negatywne skutki jedzenia słodyczy na moim przykładzie

Płatki śniadaniowe, które próbują być fit

Marta Gajek

Szczęśliwa mama Jagody i Witka. Żona bardzo pomysłowego męża i lektorka języka angielskiego z pasji. Ciągle wymyślam sobie zajęcia, ale dzięki temu jestem szczęśliwa i nigdy się nie nudzę. Dbam o sylwetkę, lubię zdrowo gotować, kocham rośliny i stawiam pierwsze kroki w ogrodnictwie. Do tego staram się mądrze wychowywać swoje dzieci. Chcę podzielić się z Tobą swoim doświadczeniem w tych dziedzinach i pokazać Ci, że można fajnie żyć, korzystając z tego, co masz wokół siebie. 

Dołącz do mnie
Newsletter

Zachęcam do zapisania się na newsletter Pipilotki. Informacje o nowych wpisach prosto na Twoją skrzynkę!


Archiwum
X