Od zimy media społecznościowe zasypywane są radami jak schudnąć do lata i jak wyrzeźbić sylwetkę na plażę. Jest to zrozumiałe, bo często w okresie zimowym odpuszczamy sobie trochę i potem okazuje się, że pod grubym swetrem chowa się nadprogramowy tłuszczyk. U mnie właśnie tak to wyglądało, chociaż przyczyny były bardziej złożone, bo oprócz ewidentnego podjadania słodyczy, do wzrostu wagi przyczyniła się niedoczynność tarczycy i hormony, które biorę. Jednak, kiedy zaczęło robić się ciepło i wyciągnęłam z szafy letnie ubrania, które nie leżały tak ładnie jak w zeszłym roku, a spod niektórych zaczęły wybijać się znienawidzone boczki, zdecydowałam, że czas na „damage control”. Jeśli nie udało Wam się schudnąć do lata, przeczytajcie ten wpis i postarajcie się wdrożyć moje rady, a gwarantuję, że już za miesiąc będziecie się lepiej czuć na plaży. Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć.

Jak udało mi się schudnąć do lata

Jak udało mi się schudnąć do lata?

  • Totalna rezygnacja z cukru – na ten temat rozpisywałam się już wiele razy (np. TUTAJ i TUTAJ) i zawsze starałam się unikać słodyczy i innych produktów go zawierających. Jednak, zimą zdarzało mi się sięgać po słodycze w weekendy, miałam też kilka razy napady kompulsywnego jedzenia. Kiedy słodycze zamieniłam na sezonowe owoce ten problem znikł i waga też ruszyła.
  • Dużo więcej warzyw – teraz, kiedy świeże warzywa są ogólnie dostępne, nie jest trudno zajadać się nimi cały dzień. Staram się ich jeść naprawdę dużo. Mój obiadowy talerz w 70% składa się z warzyw, reszta to mięso i np. kasza. Warzywa mają bardzo mało kalorii, a zawierają dużo błonnika, który powoduje uczucie sytości. Wspomaga też pracę jelit, dzięki czemu nasza waga spada. O warzywach w diecie piszę TUTAJ.
  • Bieganie – wiem, że to był główny powód mojego schudnięcia. Praktycznie z tygodnia na tydzień widziałam postępy w wyglądzie mojego ciała. Piszę o tym TUTAJ. Biegam 2-3 razy w tygodniu po 5km (zajmuje mi to około 30minut – nie jest to zbyt wielkie poświęcenie czasowe). Jeśli bieganie nie jest dla Was, spróbujcie zaprzyjaźnić się z inną aktywnością (rolki, basen, nordic walking). Jednak nie zrażajcie się zbyt szybko, bo do biegania trzeba przekonywać się stopniowo (TUTAJ piszę jak to zrobić)
  • Wypady rowerowe – to nasza nowa miłość. W końcu udało mi się zarazić mojego męża, który teraz sam wyciąga mnie na przejażdżki. Jednorazowo robimy około 10km, co pozwala spalić nam dodatkowe kalorie. Jest to moja dodatkowa aktywność, którą traktuję jako przyjemne z pożytecznym. Jeździmy kilka razy w tygodniu.
  • Siłownia – to już stały punkt mojego planu tygodnia. Pisałam już o tym, że zajęcia, które prowadzę układam tak, żeby mieć czas na wizyty w siłowni 3 razy w tygodniu. Ćwiczenia siłowe powodują zwiększenie przemiany materii i ujędrnienie ciała. Dodatkowo, im więcej mięśni ma człowiek, tym łatwiej mu spalić nagromadzony tłuszczyk. Siłownia w połączeniu z bieganiem lub innymi treningami aerobowymi (pływanie, rower, rolki) to najlepszy sposób na walkę z nadwagą.
  • Kalendarz treningowy – jest moim nowym sprzymierzeńcem. Zapisuję w nim codzienne aktywności, przejechane/przebiegnięte kilometry, spalone kalorie i informację na temat zjedzonego cukru. Taka rozpiska pozwala mi kontrolować moje treningi i dietę i mobilizuje mnie do działania. Jak część z Was wie, sama takie kalendarze projektuję. Robiłam je z myślą o Was, a sama na tym skorzystałam :). Najnowszy możecie ściągnąć i wydrukować TUTAJ

Tak to mniej więcej u mnie wyglądało przez ostatnie 2-3 miesiące. Nie głodziłam się (wręcz przeciwnie – jem więcej niż niejedna osoba, która nie jest na diecie), czułam się świetnie dzięki ćwiczeniom, a nawet pozwalałam sobie na pizzę czy kebaba od czasu do czasu. A mimo to udało mi się osiągnąć cel. Wszystkie ciuchy z zeszłego roku leżą świetnie, a przede wszystkim czuję się dobrze w swoim ciele, czego mi brakowało przez kilka ostatnich miesięcy.

Jak udało mi się schudnąć do lata

A jak to u Was wygląda? Udało Wam się osiągnąć wymarzoną sylwetkę do lata? Jeśli tak to gratulacje, a jeśli nie, to nie zrażajcie się – lato sprzyja chudnięciu. Próbujcie dalej, bo przecież nie chodzi nam o zdrowe i ładne ciało tylko na lato, ale na całe życie.


Jeśli ten post okazał się dla Was wartościowy, proszę podzielcie się swoją opinią w komentarzu, dajcie łapkę w górę (Facebook) lub kliknijcie w serduszko (Instagram).

Podobne wpisy

Jak nie przytyć na wakacyjnym wyjeździe?

Dlaczego nie tyję w wakacje?

Marta Gajek

Szczęśliwa mama Jagody i Witka. Żona bardzo pomysłowego męża i lektorka języka angielskiego z pasji. Ciągle wymyślam sobie zajęcia, ale dzięki temu jestem szczęśliwa i nigdy się nie nudzę. Dbam o sylwetkę, lubię zdrowo gotować, kocham rośliny i stawiam pierwsze kroki w ogrodnictwie. Do tego staram się mądrze wychowywać swoje dzieci. Chcę podzielić się z Tobą swoim doświadczeniem w tych dziedzinach i pokazać Ci, że można fajnie żyć, korzystając z tego, co masz wokół siebie. 

Dołącz do mnie
Newsletter

Zachęcam do zapisania się na newsletter Pipilotki. Informacje o nowych wpisach prosto na Twoją skrzynkę!


Archiwum
X