Luty nie był łatwym miesiącem chyba nie tylko dla nas. Panujące choroby uziemiły wiele z nas i ciężko było o realizację założonych celów i dobre samopoczucie. Jednak, w każdej sytuacji można znaleźć pozytywy, chociażby milion przytulasków chorego małego człowieka i chwile z nim spędzone. Albo pyszne dania, które udało się przez ten czas ugotować. Co jeszcze fajnego wydarzyło się w lutym?
Lutowe Tu i Teraz
Czuję się
szczęśliwa. Oczywiście, mam spadki nastroju, ale wychodzę z założenia, że nie da się być ciągle zadowolonym. To właśnie te chwile trudności powodują, że doceniamy te dobre momenty i czujemy, co to jest prawdziwe szczęście. I tak, kiedy moja córka daje popalić mi w nocy i doprowadza mnie prawie do łez, jeszcze bardziej doceniam moment, kiedy budzi się rano z uśmiechem na ustach i się do mnie przytula. To samo jest z ćwiczeniami. Często podczas treningu (głównie biegania) czuję się najgorzej na świecie, walczę ze swoimi słabościami i mam dosyć, ale kiedy wracam do domu, rozciągam się i biorę prysznic, jestem innym człowiekiem – to najfajniejsze uczucie na świecie! Długo zajęło mi zrozumienie, żeby cieszyć się z małych rzeczy, doceniać je i napawać się nimi, bo tak naprawdę to one budują w nas poczucie szczęścia.
Jem
bardzo mało mięsa! Tak, ja, etatowy mięsożerca. Kiedy powiedziałam o tym mamie, odpowiedziała: „Przecież Ty kochasz mięso!” :D. Okazuje się, że coraz mniej. Najpierw ograniczyłam je głównie z powodów zdrowotnych, ale im mniej go jem, tym mniej mam na nie ochotę i czasem wręcz mnie od niego odrzuca. Wegańskie i wegetariańskie dania są naprawdę dobre, a ja lepiej się po nich czuję, więc jem je z dużą przyjemnością.
Słucham
wszystkiego po trochu. Teraz trochę więcej radia, bo wożę małą do żłobka. Czasem odpalę coś na YouTube. Chciałabym też słuchać podcastów. Macie jakieś ciekawe do polecenia?
Chciałabym
biegać regularnie. Niestety, w zeszłym tygodniu byłam chora, a teraz jest za zimno. Wiem, że wiele z Was biega w takich temperaturach, ale ja nie mam odpowiedniego stroju, dlatego póki co ćwiczę w domu i czekam na bardziej sprzyjające warunki. A Wy co teraz ćwiczycie?
Pracuję nad
domem. Co to oznacza? Zaczynam odgruzowywanie i pozbywanie się rzeczy. Na pierwszy ogień idzie kuchnia, potem zabieram się za garderobę. Chcę pozbyć się wielu ubrań, w których nie chodzę i zorganizować szafę tak, żebym wiedziała, co w niej mam :).
Jestem wdzięczna za
to, że mogę pracować, gotować, ćwiczyć. Kiedy w zeszłym tygodniu choroba rozłożyła mnie totalnie i nie mogłam żadnej z tych rzeczy robić, czułam się naprawdę fatalnie. I wtedy pomyślałam o przewlekle chorych osobach, które zmagają się z jeszcze większymi trudnościami na co dzień. Wtedy doceniłam to w jakiej sytuacji jestem.
Czytam
regularnie. Ostatnio skończyłam czytać, książkę „Lilka” Małgorzaty Kalicińskiej, którą polecam z całego serca. Jest to historia dziennikarki, której rozpada się małżeństwo, a jednocześnie dowiaduje się o chorobie siostry. Miałam do czynienia z rakiem w rodzinie, ale byłam dzieckiem i wielu rzeczy nie byłam świadoma. Ta książka otworzyła mi oczy na to, co przeżywają chorzy i kolejny raz popatrzyłam na swoje życie inaczej.
Oglądam
youtubowe kanały wegańskie. Dzisiaj polecam kanał Bonny Rebecca – dziewczyna jest z Australii, więc samo oglądanie jest przyjemne, bo mają tam cieplutko i filmy z plaży rozgrzewają mnie w te mroźne dni. Poza tym, gotuje z chłopakiem bardzo proste dania, które inspirują mnie do jeszcze zdrowszego gotowania.
Czekam na
cieplejsze dni, urodziny męża, roczek córki, a potem wyjazd do Poznania na Blog Conference Poznań. Dużo się będzie u nas działo przez następne miesiące!
Cieszę się
ze zbliżającej się wiosny. Wiem, że jej nie czuć, ale fakty są takie, że już za miesiąc będzie wiosna! Nie mogę się doczekać :).
Pominięte?
Dalej walczę z lepszą organizacją blogową. Marzec mam już zaplanowany, więc mam nadzieję, że będzie mnie tu więcej i będzie jeszcze ciekawiej! Zajrzyjcie co napisałam w Lutym.
Magiczny peeling i sól do kąpieli – przepis na kosmetyki domowej roboty i relacja z warsztatów z eko peelingu w Warszawie.
Prosty i pyszny budyń jaglany – przepis na banalnie łatwy w przygotowaniu budyń jaglany. Oczywiście bez cukru.
Ulubieńcy ostatnich miesięcy – nazbierało się tego trochę! Zachęcam Was do przeczytania, bo te rzeczy naprawdę ułatwiły i uprzyjemniły mi życie.
Foodbook Pipilotki – pierwszy wegetariański i bardzo pyszny. Wszystkie dania są bardzo łatwe w przygotowaniu. Nie ma też drogich i trudno dostępnych składników, także nic tylko gotować i jeść :).
Taki właśnie był mój luty. Trochę ciężki ze względu na Jagody i moją chorobę , ale też radosny i pyszny. Mam nadzieję, że marzec będzie jeszcze lepszy, a przede wszystkim cieplejszy.
A jak Wam minął luty? Jakie sukcesy i radości Was spotkały?
Jeśli ten post okazał się dla Ciebie wartościowy, proszę podziel się swoją opinią w komentarzu, daj łapkę w górę (Facebook) lub kliknij w serduszko (Instagram).
Podobne wpisy