Wiadomo, że wszystko co dobre, szybko się kończy i nasze wakacje też kiedyś musiały. Na szczęście pozostają wspomnienia i kilka (dosłownie) zdjęć. Niestety, należę do osób, którym najczęściej nie chce się robić zdjęć, zwłaszcza, że nie lubię być fotografowana. Taka ze mnie blogerka :).

Migawki z wakacji 2017

Wakacje spędziliśmy w Mrzeżynie nad morzem Bałtyckim. Pojechaliśmy tam ze względu na to, że mój mąż wybierał się na koncert Dj-a Armina Van Burena w Kołobrzegu. Cieszę się, bo w końcu spełnił swoje marzenie. A warto było, bo efekty świetlne i dźwiękowe były niesamowite. My w tym czasie grzecznie spałyśmy :).

Mrzeżyno, jak wiele nadmorskich miejscowości, jest bardzo długie i wszystkie sklepy oraz restauracje skumulowane są wzdłuż ulicy. Jest tam też mały port, gdzie można zjeść lody lub coś bardziej konkretnego. Bardzo podobało mi się, że wystarczyło przejść przez most na rzece Rega i od tamtej strony udać się na plażę, żeby mieć święty spokój. Niewielu osobom chciało się tam pójść, dlatego mieliśmy dużą część plaży dla siebie. Dlatego mała spała w niezawodnym namiociku z Decathlona, a my graliśmy w paletki. Kupiłam plastikowe paletki wraz z gumową piłką dla dzieci kuzyna, ale do spotkania nie doszło, więc skorzystaliśmy. Swoją drogą, nie znoszę leżeć bezczynnie na plaży, dlatego bardzo się cieszę, że je zabraliśmy. Drugim umilaczem czasu był oczywiście mój czytnik e-booków.

Jedzenie

Nie wiem czemu, ale w tym roku nie zrobiłam praktycznie żadnych zdjęć potraw, które jadłam. Ale przyznam się Wam, że zjadłam duuużo lodów, była też pizza, ryba z frytkami, a największą bombą kaloryczną był bubble waffle z lodami, bitą śmietaną i białą czekoladą! Dawno nie zjadłam tylu słodyczy, ale jak już pisałam, przy karmieniu mam ciągłą ochotę na ciasta, ciasteczka, naleśniki i lody. Potraktowałam to jako pożegnanie ze słodyczami i od powrotu nawet na nie nie patrzę :).

Znaleźliśmy restaurację, gdzie dorsz nie tonął w tłuszczu i grubej panierce, zadowalała mnie też ilość surówek- zazwyczaj jest ich tyle co kot napłakał

Migawki z wakacji 2017

Pogoda nie była rewelacyjna, ale było ciepło i zanim zaczęło padać, udało nam się spędzić trzy przedpołudnia na plaży i dość fajnie się opalić. Mój mąż nawet wszedł do wody, na co ja się nie odważyłam. Moje chude łydki nie zniosłyby zetknięcia z tak niską temperaturą :). W ostatni dzień ładnej pogody udaliśmy się na dziewiczą plażę, która według znaku była oddalona od Mrzeżyna 2,5km. Skończyło się na tym, że Endomondo wyliczyło nam około 4km, ale lubimy chodzić więc nie narzekamy. A widoki były naprawdę piękne, zwłaszcza wejście na plażę. No i ludzi jak na lekarstwo. A po kilku dniach chodzenia między przechodniami, którzy są ślepi i głusi na próby wyminięcia ich z wózkiem, to miejsce było zbawieniem.

To wejście na plażę jest rewelacyjne! No i moje próby zrobienia zdjęcia w podskoku 🙂

Jeśli chodzi o Jagódkę, to cały wyjazd była po prostu rewelacyjna! Nocny wyjazd był strzałem w dziesiątkę i spała praktycznie całą drogę z przerwami na karmienie, rozprostowanie kości i gaworzenie. Nad samym morzem też ciągle spała, albo w wózku na spacerach, albo w namiociku na plaży. Dopiero powrót był cięższy, ale wracaliśmy w ciągu dnia i nie była zbyt chętna do spania. Dodatkowo, słońce świeciło nieprzyjemnie.

Widzicie te tłuściutkie nóżki? Aż się wierzyć nie chce, że tak rośnie tylko na moim mleku. Nasza dzielna dziewczyna!

Migawki z wakacji 2017

Podsumowując, ten wyjazd nad morze był bardzo udany. Cieszę się, że moja córka po raz pierwszy zobaczyła morze i chyba jej się podobało. Odpoczęłam od codziennego życia, bloga i innych spraw. Teraz mogę wrócić i działać dalej. Chociaż baaardzo mi się nie chce, bo co tu dużo mówić – rozleniwiłam się :).

A jak wyglądają Wasze wakacje? Jesteście już po, czy dopiero wybieracie się na urlop?


Jeśli ten post okazał się dla Was wartościowy, proszę podzielcie się swoją opinią w komentarzu, dajcie łapkę w górę (Facebook) lub kliknijcie w serduszko (Instagram).

Podobne wpisy

Co koniecznie musisz zrobić latem?

Wakacje nad morzem – relacja

Marta Gajek

Szczęśliwa mama Jagody i Witka. Żona bardzo pomysłowego męża i lektorka języka angielskiego z pasji. Ciągle wymyślam sobie zajęcia, ale dzięki temu jestem szczęśliwa i nigdy się nie nudzę. Dbam o sylwetkę, lubię zdrowo gotować, kocham rośliny i stawiam pierwsze kroki w ogrodnictwie. Do tego staram się mądrze wychowywać swoje dzieci. Chcę podzielić się z Tobą swoim doświadczeniem w tych dziedzinach i pokazać Ci, że można fajnie żyć, korzystając z tego, co masz wokół siebie. 

Dołącz do mnie
Newsletter

Zachęcam do zapisania się na newsletter Pipilotki. Informacje o nowych wpisach prosto na Twoją skrzynkę!


Archiwum
X