Piszecie, że czekacie na relacje z mojej walki z pociążowymi kilogramami. Nie ma się czym chwalić bo idzie mi średnio. Ale jest też kilka dobrych rzeczy, dlatego nie spisuję tego miesiąca na straty i wyciągam z niego wnioski na przyszłość.
Mój powrót do formy po porodzie 2
W planach w Tym wpisie była siłownia 3 razy w tygodniu i 2 biegi. Do tego zdrowe jedzenie bez słodyczy i zbędnych węglowodanów. Rzeczywistość wyglądała trochę inaczej.
Ćwiczenia
Odkąd napisałam do Was, że zaczynam walkę regularnie chodzę na siłownię dwa razy w tygodniu. Chciałabym ćwiczyć na siłowni trzy razy w tygodniu, ale jak do tej pory udało mi się wygospodarować czas na dwa razy. Wróciłam też do biegania (kupiłam sobie cały strój, a to zobowiązuje :)), jednak tutaj jest trochę gorzej bo raz w tygodniu to maks. Wieczorami, kiedy mała śpi naprawdę nie mam już siły, a kiedy nie śpi chcę spędzać z nią czas na spacerach, bo przez pracę widzę ją mniej i ciężko mi z tym. Jednak, są te codzienne spacery i wiem też, że uda mi się biegać częściej – na wszystko przyjdzie czas.
Edit: Poprzedni tydzień był tragiczny i nie zrobiłam dosłownie nic poza spacerami. Ale nie zniechęcam się i mobilizuję siły na następne tygodnie.
Dieta
Jem zdrowo, z tym nie mam problemów. W tygodniu wręcz idealnie. Zdrowe śniadania, lekkie kolacje, dużo warzyw. Natomiast w weekend niestety jest dużo gorzej. Spotkania towarzyskie nie sprzyjają diecie, a apetyt dalej mam bardzo duży. Dlatego ten punkt jest totalnie do poprawki, bo jeśli nie zadbam o tzw. „czystą michę”, nic z tego nie będzie.
Efekty
Przede wszystkim coraz rzadziej boli mnie kręgosłup, poza tym czuję, że mam więcej energii i czuję się bardzo pozytywnie. Poza tym, wydaje mi się, że nogi mi się wysmukliły, a talia zrobiła się węższa. Mam nadzieję, że z brzucha też coś zeszło, bo to on jest największym problemem. Waga też pokazuje niższe wyniki, chociaż z tym jest różnie, bo hormony dalej mi szaleją (w końcu nadal karmię) i czasami waga pokazuje ponad kilogramowe różnice. Gdyby nie ta nieplanowana tygodniowa przerwa, myślę, że mogłabym się pochwalić przynajmniej kilogramowym ubytkiem. Niestety, znowu wracam na początek drogi. Jednak kondycję mam już lepszą, no i te plecy wolne od bólu. To jest naprawdę coś!
Plany na ten miesiąc
- Rowerek – przenoszę rower stacjonarny do pokoju, gdzie nie śpi Jagoda i mam zamiar kręcić na nim kilka razy w tygodniu, wtedy kiedy nie uda mi się pobiegać.
- Bieganie – marzy mi się przynajmniej 2 razy w tygodniu, ale tak ciężko wybrać bieg zamiast spaceru z małą, że albo wygospodaruję dodatkowe 40 minut w ciągu dnia, albo nic z tego nie będzie.
- Dieta – koniec ze słodkościami i nadprogramowymi posiłkami! Więcej warzyw.
Jak widzicie, po ciąży nie tylko trudno wygospodarować czas na ćwiczenia, ale równie ciężko znaleźć motywację i poskromić apetyt. Ciągle mam nadzieję, że kiedy skończę karmić, apetyt zmaleje i kilogramy też polecą. Ale nie mam zamiaru czekać aż odstawię małą od piersi i walczę dalej, mimo wielu potknięć.
Dlatego, jeśli nie jesteś mamą, wiedz, że kiedy nią zostaniesz będzie Ci jeszcze trudniej się zmobilizować i znaleźć czas. Korzystaj z niego jak najlepiej.
Jeśli mamą już jesteś – wiedz, że deficyt czasu i energii nie dotyczy tylko Ciebie i łączę się z Tobą w bólu :). Trzymam kciuki, żeby udało nam się zmobilizować :).
Tak to u mnie wygląda. Dawno nie miałam takich problemów z mobilizacją do ćwiczeń i zdrowej diety. I zastanawiam się jak to jest u Was? Też jesteście w takim miejscu? Może spróbujemy zmotywować się razem?
Jeśli ten post okazał się dla Was wartościowy, proszę podzielcie się swoją opinią w komentarzu, dajcie łapkę w górę (Facebook) lub kliknijcie w serduszko (Instagram).
Podobne wpisy