Zazwyczaj mam zaplanowane co danego dnia będę gotować, więc nie mam problemów typu: „Co by tu zrobić na deser?”. Jednak są takie dni, kiedy deser widoczny w rozpisce nijak się ma do moich zachcianek. I wtedy właśnie powstają takie cuda!
Omlety są obecne w moim menu od wielu lat. Na blogu też pojawiło się kilka przepisów: podstawowy, omlet jabłkowy i omlet dyniowy. Zazwyczaj jadam je na śniadanie, jednak ostatnio upalne poranki witam śniadaniem na zimno (przepis TUTAJ). Dlatego omlet zaczął pojawiać się u mnie w formie deseru, jednak zmniejszyłam trochę proporcje, bo z samego rana potrzebuję znacznie więcej energii niż po południu, kiedy jestem już po 3 pełnowartościowych posiłkach.
Omlet z karmelizowaną śliwką
Na pomysł zrobienia karmelizowanej śliwki wpadłam, kiedy przypomniało mi się, że w mojej lodówce zalegają dość kwaśne węgierki (przypuszczam, że zostały zbyt szybko zerwane). A sam omlet to mój najlepszy przyjaciel od wielu lat, z tym, że doprawiłam go na smak amerykańskich pancakes.
Omlet
- 1 jajko
- 3/4 szklanki wody (nie więcej)
- 40g mąki owsianej (lub innej)
- pół łyżeczki sody oczyszczonej
- łyżeczka syropu klonowego
Jajko ubijamy z wodą na puszystą masę, dodajemy resztę składników i delikatnie je łączymy. Smażymy – ja mam niedrogą patelnię do naleśników i jest rewelacyjna, smażę bez tłuszczu i nic się nie przypala. W celu odwrócenia omleta na drugą stronę zsuwamy go na talerz. Przykładamy patelnię do omleta i odwracamy talerz na drugą stronę, tym sposobem przerzucając omleta na patelnię.
Karmelizowana śliwka
- 5 śliwek bez pestek
- łyżeczka cukru (u mnie erytrytol)
- cynamon – dla lubiących jesienne smaki
Śliwki kroimy na dość duże kawałki, przekładamy do małego garnuszka, dosypujemy cukier i smażymy na małym ogniu pod przykryciem aż cukier się rozpuści a śliwki zmiękną.
Śliwki wykładamy na omlet i zajadamy :). Jeśli wyda Wam się za suchy, możecie posmarować go serkiem kanapkowym, dodać serek wiejski, lub posmarować ulubionym dżemem.
A tutaj rączki małej „pomocnicy”, która już nie mogła doczekać się degustacji, krzycząc „amamam” :).
Tak, jak pisałam wcześniej, posiłki zrobione na poczekaniu wychodzą najlepiej :). Ten deser/śniadanie to naprawdę szybka i fajna alternatywa dla słodyczy i ciast. Na pewno zaspokoi Waszą ochotę na słodki smak, a przy okazji nasyci na długi czas.
Lubicie takie omlety? Dajcie znać jakie są Wasze ulubione kombinacje!
Jeśli ten post okazał się dla Was wartościowy, proszę podzielcie się swoją opinią w komentarzu, dajcie łapkę w górę (Facebook) lub kliknijcie w serduszko (Instagram).
Podobne wpisy