Pierniki świąteczne mają w sobie magię. I nie chodzi tu o ich smak, bo wielką miłośniczką ich jedzenia nie jestem. Najważniejsze w tym wszystkim jest to wspomnienie z dzieciństwa, kiedy to piekliśmy i dekorowaliśmy je całą rodziną. Wiem, że ta tradycja będzie kontynuowana w naszym domu i nasze dziecko będzie brało w tym czynny udział.
W tym roku zaszalałam i postanowiłam porobić paczuszki dla moich uczniów, którzy bardzo się cieszyli. Większość ozdobiłam naturalnymi składnikami jak: kokos, orzechy, migdały i rodzynki. Przepis jest dość ciekawy, ponieważ dodajemy budyń czekoladowy, a nawet kawę mieloną. Ale nie obawiajcie się, ponieważ mam go od mamy, która wypróbowała już tysiące przepisów i ten oceniła jako najlepszy. Oczywiście można go przerobić na bardziej light i np. zamiast cukru użyć jakiegoś zamiennika.
Pierniki świąteczne
- 500 g mąki
- 300 g cukru (można użyć ksylitolu)
- 190 g miodu
- 125 g masła
- 125 g orzechów
- 2 jajka
- 4-6 łyżek mleka
- 1/2 buteleczki olejku cytrynowego*
- 1/2 paczki proszku do pieczenia
- 1 przyprawa do pierników
- 1 budyń czekoladowy
- 1 łyżeczka sody
- 1 łyżka kakao
- 1 łyżka kawy mielonej
* Jeśli nie chcesz użyć olejku, polecam skórkę cytrynową według TEGO przepisu. Dodajemy drobno pokrojoną skórkę + powstały przy produkcji olejek.
Masło i miód roztopić, wlać do pozostałych składników i ugnieść. Pieczemy w temperaturze 150-170 stopni 5-7 minut. Po wyjęciu z piekarnika są bardzo miękkie, dlatego trzeba uważać, żeby nie zniszczyć ich kształtu przy zsuwaniu z blachy. Czekamy aż wystygną i dekorujemy.
Przepis na pierniki świąteczne w tym wydaniu jest naprawdę banalny. Robi je się szybko i przyjemnie, do tego smakują naprawdę dobrze. Mam potwierdzenie nie tylko od rodziny, ale również od swoich uczniów i ich mam. To najlepszy prezent, jaki można sprawić dzieciom, które w większości wybiorą właśnie je, zamiast kupnych słodyczy, naładowanych chemią.
Lubicie pierniki? Czy, tak jak ja, wolicie je piec i dekorować, a ich jedzenie pozostawiacie swoim bliskim? Macie jakieś ulubione przepisy, czy dekoracje? Dajcie znać w komentarzach.