Pewnie nie jestem jedyna, ale po prostu nie wiem, kiedy kiedy minął ten rok. Rok, w którym musiałam wydorośleć (chociaż wydaje mi się, że ten proces nigdy się nie zakończy :)), nauczyć się cierpliwości i w którym dowiedziałam się co w życiu jest tak naprawdę ważne. Poza tym zderzyłam się z wielką i bardzo twardą ścianą zwaną RZECZYWISTOŚĆ. 

Pierwszy rok macierzyństwa

Pierwszy rok macierzyństwa

Kiedy jesteśmy w ciąży tworzymy wyobrażenia na temat swojego dziecka i macierzyństwa, które nieraz nijak się mają do rzeczywistości. I ja oczywiście też miałam różne oczekiwania począwszy od porodu, wyglądu mojej córki, po jej spanie, jedzenie i zachowanie. Czy te wszystkie wyobrażenia okazały się bzdurą? Na szczęście nie, ale niektóre z nich śmieszą mnie do dzisiaj i zastanawiam się, co ja sobie myślałam :).

Moje dziecko będzie spało tak dobrze jak ja w dzieciństwie

Hahaha! Śmiać mi się chcę ze swojej naiwności. Podstawowa zasada – nigdy nie zakładaj, że Twoje dziecko będzie coś robiło, a czegoś nie, bo zazwyczaj będzie na odwrót. Jagoda przez pierwsze miesiące nie chciała spać w ciągu dnia. Jej drzemki trwały maksymalnie 30 minut, potem oczekiwała karmienia i przytulania. Jednak rekompensowała mi to w miarę dobrym snem w nocy. W końcu, kiedy liczba jej drzemek zmniejszyła się do dwóch, zaczęły być one dłuższe. Niestety, wtedy zaczęła częściej budzić się w nocy i tak ma do dzisiaj. A to smoczek spadnie, a to chce się przytulić, a to postanowi poklaskać i pokazać gdzie mam nos… Także tutaj rzeczywistość okazała się brutalna. A najśmieszniejsze jest to, że kiedy już prześpi w miarę dobrze noc, ja czuję się bardziej niewyspana niż po nocy z milionem pobudek :).

Uda mi się karmić piersią bez problemów

Udało się? I tak, i nie. Karmiłam małą przez prawie cały rok, w zeszłym miesiącu odstawiłam ją od piersi bez większych problemów. Jednak początki były bardzo ciężkie. Miałam to szczęście, że laktacja ruszyła mi od razu, jednak była tak obfita, że przez pierwsze tygodnie nie umiałam sobie z nią poradzić. Myślę, że była jednym z powodów, dlaczego mała miała kolki. Spowodowała też u mnie zapalenie piersi i dużo bólu. Jednym słowem, pierwsze tygodnie płynęły mlekiem i łzami. Ale po początkowych problemach, wszystko ułożyło się świetnie i karmienie sprawiało mi dużo przyjemności, a Jagódka pięknie rosła i przybierała na wadze.

Będę chodzić wiecznie niewyspana

Tego bałam się najbardziej, ponieważ należę do osób, które są nie do zniesienia, kiedy się nie wyśpią :). Ale okazało się, że przy dziecku wiele można znieść. Na początku faktycznie było ciężko, bo dochodziłam do siebie po porodzie, a mała słabo spała w ciągu dnia i budziła się w nocy na karmienie. Ale kiedy wszystko się unormowało okazało się, że nie jest tak źle. I, mimo że Jagoda od mniej więcej 6 miesiąca życia śpi średnio (są noce, że potrafi budzić się co godzinę :() wszystko to da się przeżyć. Czasami wystarczy tylko 15 minutowa drzemka w ciągu dnia i baterie mam ponownie naładowane.

Będziemy często wyjeżdżać, nie zamkniemy się z dzieckiem w domu

Przez pierwsze miesiące nie było na to szans, bo mała dostawała szału w foteliku samochodowym. Kosztowało nas to wiele stresu, a zwłaszcza Jagodę, dlatego daliśmy sobie spokój z wyjazdami. Ale już kiedy miała 5 miesięcy byliśmy nad morzem, pod koniec lata byliśmy w okolicach Lądku Zdroju, gdzie chodziliśmy po górach, jesienią pojechaliśmy do Zakopanego, odwiedziliśmy też Warszawę (tutaj wybraliśmy podróż pociągiem) i kilka razy Wrocław. Także tutaj moje oczekiwania totalnie pokryły się z rzeczywistością. I cieszę się, że mimo wielu obaw i zabiegów, żeby mała nie denerwowała się w foteliku (niestety nie należy do samochodowych śpiochów) nie zrezygnowaliśmy z wychodzenia z domu.

 

Znajdę czas na ćwiczenia i zdrowe odżywianie

Przez pierwsze kilka miesięcy było z tym ciężko, ale to głównie dlatego, że mój apetyt podczas karmienia był nieposkromiony :). Z aktywnością było trochę lepiej, bo chodziłyśmy na bardzo długie spacery. Ale tak naprawdę dopiero teraz zabrałam się do tego porządnie i od stycznia jem bardzo zdrowo i dużo ćwiczę. Czasem mała przygląda mi się, albo robi za ciężarek. Świadomie ćwiczę przy niej, bo chcę, żeby aktywność fizyczna była dla niej czymś naturalnym. Może w przyszłości nie będzie musiała walczyć ze sobą kilka dobrych lat, żeby polubić ćwiczenia jak jej mama :).

Mała nie będzie chorować

Rzeczywiście, przez kilka dobrych miesięcy Jagoda była zdrowa. Jednak, kiedy zaczęły się spacery w zimne dni i pierwsze dni w żłobku, nie sposób było ją uchronić przed katarem i kaszlem. Jednak, myślę, że znosi wszystko bardzo dzielnie i ja również :). Obecnie zmagamy się z gorączką i staram się wsłuchać w potrzeby córki. Widzę, że nie ma apetytu, dlatego nie wmuszam w nią jedzenia, a staram się proponować lekkie potrawy, owoce i warzywa, które chętnie zajada, ale też w umiarkowanej ilości. Cały czas też pije wodę, lub wodę z cytryną i imbirem i dużo śpi, a to w tym momencie jest najlepszym dla niej lekarstwem.

Moja córeczka będzie chętnie jadła zdrowe potrawy jakie jej zaproponuję

To mój mały sukces. Jagódka od początku była otwarta na poznawanie nowych smaków i właściwie cokolwiek bym jej nie dała, jadła z dużą chęcią. Obecnie jest miłośniczką awokado, nie pogardzi też zielonym koktajlem a placuszki cukiniowe wciąga aż miło! Panie w żłobku też chwalą ją za apetyt :). Ostatnio uśmiałam się, bo jedna ze żłobkowych cioć z dumą opowiadała jak to Jagódka zjadła całą parówkę drobiową. Akurat to są rzeczy, które niekoniecznie chcę, żeby jadła, ale taki kwiatki rzadko zdarzają się w żłobkowym menu, a jeśli od czasu do czasu zje coś takiego to nic się nie stanie :). Wiem, że kiedy będzie starsza pewnie częściej będzie sięgać po takie rzeczy, ale póki mam na to wpływ, staram się, żeby ich nie jadła. Sama ich nie jem, więc dlaczego mam dawać je mojemu dziecku? To samo dotyczy słodyczy. Mała ich nie je, bo nie wnoszą one żadnej wartości do jej diety, a słodkością może dla niej równie dobrze być banan, gruszka czy fasolowe brownie bez cukru. Staram się też, żeby mała nie traktowała jedzenia w kategorii nagrody. Ma ono być przyjemnością, ale nie celem w życiu i obiektem przekupstwa typu: dam Ci zjeść to, jeśli zrobisz tamto.

Jak widzicie, moja wizja macierzyństwa zdecydowanie rozminęła się z moimi wyobrażeniami. Czy jestem rozczarowana? W żadnym wypadku! Bo tak jak wyobrażałam sobie sprawy codzienne, tak zastanawiałam się też jak to będzie ze sferą uczuciową. I ta przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Kiedy patrzę na Jagodę, wszystko inne przestaje się liczyć, a kiedy wstaje rano z uśmiechem na ustach, chce mi się żyć! Macierzyństwo zdecydowanie nie jest idealne i usłane różami, ale wszystko rekompensuje ta roześmiana, mała buźka.

A jak to było u Was na początku? Jakie rzeczy Was przerosły? Które wyobrażenia rozminęły się z rzeczywistością? Miałyście trudne początki?


Jeśli uznacie ten wpis za warty przeczytania, dajcie łapkę w górę lub, jeszcze lepiej, kliknijcie w przycisk Udostępnij, który możecie znaleźć pod proponowanymi podobnymi wpisami. Wasze gesty uznania wiele dla mnie znaczą <3

Podobne wpisy

Mity, które usłyszysz w ciąży i po porodzie

Pieluszki wielorazowe dla początkujących

Marta Gajek

Szczęśliwa mama Jagody i Witka. Żona bardzo pomysłowego męża i lektorka języka angielskiego z pasji. Ciągle wymyślam sobie zajęcia, ale dzięki temu jestem szczęśliwa i nigdy się nie nudzę. Dbam o sylwetkę, lubię zdrowo gotować, kocham rośliny i stawiam pierwsze kroki w ogrodnictwie. Do tego staram się mądrze wychowywać swoje dzieci. Chcę podzielić się z Tobą swoim doświadczeniem w tych dziedzinach i pokazać Ci, że można fajnie żyć, korzystając z tego, co masz wokół siebie. 

Dołącz do mnie
Newsletter

Zachęcam do zapisania się na newsletter Pipilotki. Informacje o nowych wpisach prosto na Twoją skrzynkę!


Archiwum
X