Ostatnie plakaty do druku, którymi się z Wami podzieliłam były zimowo-świąteczne i mogliście je ściągnąć TUTAJ. Sama je sobie wydrukowałam i powiesiłam, a teraz kiedy koło nich przechodzę, nie mogę już na nie patrzeć. Opatrzyły mi się, więc stwierdziłam, że czas na zmianę i zrobiłam nowe. Na wiosenne jeszcze za wcześnie, dlatego zrobiłam takie „przejściowe”, które pozwolą nam przetrwać ten czas do najpiękniejszej (dla mnie) pory roku.
Plakaty do druku
Ostatnio poszłam po najmniejszej linii oporu i ściągnęłam darmowe wektory, które trochę przerobiłam i Wam udostępniłam. Teraz, w przypływie weny twórczej, posiedziałam dłużej w programie graficznym i część z plakatów jest tylko i wyłącznie mojego autorstwa.
Jak wykorzystać?
Plakaty najlepiej drukować na dobrej jakości papierze wybierając na drukarce opcję drukowania zdjęć, chociaż na zwykłym papierze grafiki też wyglądają nieźle. Ładnie prezentują się w ramkach lub antyramie. Możecie też przyczepić magnesem do lodówki, przypiąć do tablicy korkowej lub na siatce zbrojeniowej (o siatce przeczytacie TUTAJ) i zmieniać co jakiś czas na inne. Jeśli wydrukujecie je w mniejszym formacie, możecie wkleić sobie do kalendarza, plannera lub zeszytu.
Jak pobrać?
Wszystkie plakaty (a jest ich aż 5) dostępne są tylko dla osób zapisanych do Newslettera (jeśli jeszcze nie jesteście zapisani – wystarczy spojrzeć w prawo, gdzie znajdziecie okienko, w którym możecie to zrobić). Nowi subskrybenci automatycznie po zapisaniu otrzymają wiadomość z plakatami do ściągnięcia, a osoby, które już są zapisane odsyłam na ich skrzynkę mailową, gdzie już od ponad tygodnia czeka na nie niespodzianka :).
Niepełny pakiet dostępny dla wszystkich do pobrania tutaj:
Koniecznie dajcie znać, czy grafiki przypadły Wam do gustu. Chętnie zobaczyłabym też jak prezentują się one u Was, więc jeśli tylko uda Wam się zrobić zdjęcie, pokażcie je na Facebooku lub Instagramie (koniecznie otagujcie mnie @pipilotka_blog i dodajcie hasztag #pipilotka, żebym mogła zobaczyć). Możecie też wysłać zdjęcie bezpośrednio na moją skrzynkę mailową (blog@pipilotka.pl), a ja chętnie udostępnię je u siebie.
Podobne wpisy