Zima zbliża się wielkimi krokami i, co tu dużo mówić, jest to dla mnie najgorszy okres, jeśli chodzi o moje samopoczucie. Jest mi zimno, nie mam siły i motywacji do życia. Dlatego muszę sobie jakoś z tym stanem radzić. Jednym sposobem jest gotowanie rozgrzewających dań, które pozwolą mi wyjść spod kocyka i poprawią humor. Ta zupa gulaszowa do takich dań właśnie należy.
Rozgrzewająca zupa gulaszowa
- 500g schabu lub chudej wołowiny
- 2 cebule
- 2 ząbki czosnku
- 20g oleju rzepakowego lub kokosowego
- 0,5 łyżeczki pieprzu cayenne*
- 1 łyżeczka pieprzu czarnego
- 1 łyżeczka kminku mielonego
- 2 łyżki papryki słodkiej mielonej
- 2 łyżeczki soli
- 2 liście laurowe
- 1 łyżka majeranku
- 1 czerwona papryka
- 3-4 średniej wielkości ziemniaki
- 1 marchewka
- 1 korzeń pietruszki
- ćwierć dużego (lub pół mniejszego) selera
- 100g koncentratu pomidorowego
- 3-4 średniej wielkości pieczarki
- pół puszki groszku
* Jeśli chodzi o ostrość zupy to muszę przyznać, że ta połowa łyżeczki pieprzu cayenne daje popalić. Ale to są odczucia osoby, która totalnie nie akceptuje ostrych potraw, dlatego osoby, które lubią ostre dania może będą musiały doprawić ją trochę bardziej.
Potrzebny będzie garnek, w którym zmieścimy 2 litry zupy. W garnku rozgrzewamy olej i smażymy cebulę z czosnkiem aż cebula się zeszkli. Następnie dodajemy pokrojone w drobną kostkę mięso i obsmażamy z każdej strony. Dodajemy 300ml wody, przecier pomidorowy oraz przyprawy i gotujemy pod przykryciem około 20 minut. W międzyczasie warzywa korzenne i paprykę kroimy w drobną kostkę i po upłynięciu tego czasu dodajemy do zupy. Dolewamy tyle wody, żeby zupa miała objętość około dwóch litrów i gotujemy następne 45 minut (najlepiej w połowie gotowania sprawdzić miękkość warzyw i mięsa). Na samym końcu dodajemy pokrojone w plasterki pieczarki oraz groszek i gotujemy przez następne kilka minut.
Uwielbiam tę zupę! I mam ku temu przynajmniej kilka powodów. Jest pyszna, rozgrzewa, łatwo się ją robi, wystarcza przynajmniej na dwa obiady/kolacje i jest pełna warzyw. Na zdjęciu może nie wygląda zbyt apetycznie, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że światło było fatalne, a ja bardzo głodna :).
Ja robię ją w Thermomixie, w którym jej przygotowanie jest jeszcze łatwiejsze. Jeśli chciałybyście przepis na to urządzenie, dajcie znać.
Jeśli ten post okazał się dla Ciebie wartościowy, proszę podziel się swoją opinią w komentarzu, daj łapkę w górę (Facebook) lub kliknij w serduszko (Instagram).
Podobne wpisy