Są takie dni, kiedy owoce nie są wystarczająco słodkie i wydaje się, że nic nie będzie w stanie powstrzymać nas przed zjedzeniem tabliczki czekolady. I ok, czasem ta czekolada może okazać się jedynym rozwiązaniem :). Ale jeśli te dni zdarzają nam się częściej, a nie chcemy za każdym razem sięgać po słodycze, warto zamienić je na coś dużo zdrowszego, a równie słodkiego. Kulki, które dla Was zrobiłam spełniają te kryteria, a przy okazji są naprawdę łatwe w przygotowaniu. Sami zobaczcie.
Słyszeliście o zbożach ekspandowanych? Jak powstają? To bardzo proste – działa się na nie gorącą parą wodną pod bardzo wysokim ciśnieniem, co powoduje uwalnianie się gazu z wnętrza ziarna. W wyniku tego procesu ziarno zmienia swoją strukturę – jest nadmuchane, co więcej zachowuje wszystkie substancje odżywcze, a pozbawione zostaje substancji antyodżywczych. Czegóż chcieć więcej? Jeśli chcecie bardziej zagłębić się w ten temat zajrzyjcie TUTAJ.
Pierwsze z ekspandowanych zbóż, które zdobyło dużą popularność w zdrowej kuchni był amarantus ekspandowany. Jednak od niedawna w sklepach można kupić wiele innych – żyto, proso (czyli kaszę jaglaną), pszenicę, orkisz, owies, grykę czy komosę. Duży ich wybór zauważyłam w Rossmannie i nie mogłam się powstrzymać od ich zakupu. Dzięki temu powstał ten pyszny deser.
Kulki daktylowe z kaszą jaglaną ekspandowaną
- szklanka suszonych daktyli*
- szklanka kaszy jaglanej ekspandowanej lub amarantusa
- 2 łyżki wiórków kokosowych
- kakao, wiórki kokosowe do obtoczenia
*Właściwości daktyli opisuję TUTAJ.
Daktyle zalewamy wrzątkiem i odstawiamy na noc, a jeśli zależy nam na czasie po prostu gotujemy je do miękkości (mają być lekko rozgotowane). Następnie miksujemy je w blenderze na pastę lub rozgniatamy widelcem. Do powstałej masy dodajemy wiórki i kaszę ekspandowaną. Formujemy kulki i ewentualnie obtaczamy je w kakao i/lub kokosie. Wkładamy do lodówki na kilka godzin.
Kalorie: całość ma około 530kcal. Wyszło mi 12 kulek, także jedna ma około 45kcal.
Te kulki to najsłodsza zdrowa słodkość jaką udało mi się zrobić. Przyznam, że kiedy jem je samodzielnie buzia mi się klei. Dlatego idealnie nadają się do kawy czy herbaty. Jest to też świetna alternatywa dla batoników, które dzieciaki tak kochają – łatwo je wrzucić do szkolnego lunchboxa. Wyobraźcie sobie jaki to kop energii dla naszego dziecka w trakcie intensywnego zdobywania wiedzy! Nie mówiąc już o nas i naszej pracy. Koniecznie spróbujcie, a zapewniam Was, że przepadniecie!
A jak Wy radzicie sobie z łasuchowaniem? Zjadacie wtedy coś zdrowego, czy poddajecie się i sięgacie po słodycze?
Jeśli ten post okazał się dla Was wartościowy, proszę podzielcie się swoją opinią w komentarzu, dajcie łapkę w górę (Facebook) lub kliknijcie w serduszko (Instagram).
Podobne wpisy
Amarantus Ekspandowany – właściwości i zastosowanie w kuchni