To niemożliwe, że nasze „tuczące” wakacje u mamy (jak je roboczo nazywam, bo zarówno ja, jak i Jagoda wyglądamy po nich całkiem, całkiem :)) dobiegają już końca. Czas powoli wracać do miasta i do rutyny, za którą naprawdę się stęskniłam. Ale najpierw czas na przeanalizowanie sierpnia i wprowadzenie ewentualnych poprawek, zanim się skończy.
Sierpniowe Tu i Teraz
Czuję się
zmotywowana. Nowy rok szkolny to dla mnie zawsze nowy początek. Zaczynają się poszukiwania nowych uczniów i lektorów (prowadzę szkołę językową – małą ale swoją własną, a to dla mnie jest najważniejsze). A w tym roku motywację mam podwójną dzięki córce :).
Jem
w końcu tak jak chcę, czyli zdrowo, regularnie i bez cukru. Wiedziałam, że w końcu nastąpi ten przełom i będę w stanie wrócić do mojej żywieniowej rutyny. Apetyt nadal mam duży, ale staram się zaspokajać go arbuzami, pomidorami i wodą z cytryną.
Słucham
podcastów, szkoleń, vlogów. Staram się rozwijać jak tylko mogę i kiedy tylko czas mi na to pozwala. Mam dobrą pamięć, dlatego co usłyszę, lub przeczytam, od razu zapamiętuję i staram się wdrożyć do swojego biznesu i bloga. Mam nadzieję, że zaowocuje to w przyszłości.
Chciałabym
kupić wyciskarkę wolnoobrotową. Tak, marzą mi się soki wyciskane z owoców i warzyw, również tych liściastych. Mam sokowirówkę, ale to mi nie wystarcza. Chciałabym robić pyszne zielone soki. Z drugiej strony jednak wiem, że obecnie jest to niemożliwe, bo na początku roku stałam się posiadaczką Thermomixa, a kupując go powiedziałam mężowi, że potrafi on zrobić wszystko i żaden inny sprzęt nie będzie mi potrzebny. Muszę poczekać do czasu, kiedy o tym zapomni :).
Pracuję nad
blogiem. Wiele razy nachodziły mnie myśli o zakończeniu mojej działalności blogowej, bo brakuje mi czasu, czasem motywacji i nie rozwija się on w takim tempie jak bym chciała. Jednak potem dostaję od Was wiadomości, że fajnie się czyta, że znalazłyście dużo przydatnych informacji i motywacja wraca, a myśl o wycofaniu się wydaje się być głupia. W końcu pisanie to moja pasja, a życie bez niej byłoby dla mnie nudne i bezwartościowe.
Uczę się
robić ładny manicure hybrydowy. I idzie mi coraz lepiej. Wkręciłam się w to bardzo, dlatego, że lubię mieć zawsze pomalowane paznokcie, a że dużo gotuję i, co za tym idzie, dużo zmywam, zwykły lakier od razu mi schodzi. U kosmetyczki też nie lubię za długo siedzieć. Dlatego postanowiłam taki manicure robić sobie sama. Efekty są całkiem zadowalające i sprawia mi to dużo frajdy. Więcej na ten temat zalet manicure hybrydowego pisałam TUTAJ. Jest też kilka zdjęć.
Jestem wdzięczna za
wszystko, co się dzieje. Za zdrowie córki, dni spędzone z rodziną, za to, że mąż pracuje w domu i nasza córeczka ma nas cały czas przy sobie. Małe rzeczy, które składają się w jedną wielką całość i tworzą moje szczęśliwe życie.
Czytam
Cały czas polskie pisarki. Wrzucam na czytnik co tylko mogę i staram się wyrwać kilka, kilkadziesiąt minut w ciągu dnia, żeby oderwać się od rzeczywistości. Skorzystałam też z Waszych rad i książki przez Was polecone już czekają w kolejce :). Słyszałyście o Legimi? Jest to internetowa biblioteka e-booków, w której płacicie miesięczny abonament od 42,99zł miesięcznie i możecie czytać książki do woli. Nie martwcie się, jeśli nie macie czytnika, bo w Legimi możecie takowy wypożyczyć! Jeśli nadal macie wątpliwości, możecie przetestować cały system za darmo, a macie na to 7 dni! Jak dla mnie, osoba, która to wymyśliła jest genialna!
Oglądam
vlogi z przepisami Liezl Jane. Dziewczyna schudła kilkanaście kilo jedząc naprawdę pysznie i zdrowo. Kiedy oglądam jej vlogi, cieknie mi ślinka i mam ochotę zamknąć się w kuchni (w której nie ma drzwi :P) i gotować, gotować. Dodatkowo możecie podszkolić znajomość języka angielskiego.
Cieszę się
każdą nową umiejętnością nabytą przez moją córkę. To niesamowite jak szybko takie małe dziecko się rozwija. Codziennie widzę progres. Najbardziej urocza ostatnio jest jej fascynacja paluszkami – w końcu zorientowała się, że te małe rączki i dłuugie paluszki należą do niej i może nimi sterować. Patrzenie na nią kiedy z wielkimi oczami otwiera i zamyka dłoń rozwala mnie na łopatki.
Również ciesze się na nadchodzący weekend, ponieważ wielką ekipą (13 dorosłych, 3 dzieci i 1 pies) wyruszamy do Lądka Zdroju na wycieczkę. W planach jest trochę chodzenia (czas przeprosić się z chustą) i żagle, więc zapowiada się całkiem fajne 2 dni. Dajcie znać, czy interesowałaby Was relacja z takiego wyjazd razem z poleceniem ciekawych miejsc do zobaczenia.
Czekam na
jesień. Dziwne, bo zawsze wpadałam w depresję, kiedy poczułam pierwszy powiew jesiennego wiatru. W tym roku jestem zmęczona upałami i nie mogę doczekać się, kiedy ubiorę legginsy i długie swetry. Czekam też na piękną polską złotą jesień.
I tak właśnie ostatnio wygląda moje życie. Płynie spokojnym rytmem, chociaż tak naprawdę dużo się dzieje i mało jest chwil wytchnienia. Nie ma fajerwerków, spektakularnych wyjazdów i wydarzeń. Ale pierwszy raz od wielu lat nie mam poczucia zmarnowanego czasu i życia przepływającego przez palce. Opiekuję się dzieckiem, piszę bloga, staram się rozwijać firmę i jest mi z tym naprawdę dobrze.
Pomysł na tę serię pochodzi od Kasi z bloga Worqshop.
A jak tam Wasz sierpień?
Jeśli ten post okazał się dla Was wartościowy, proszę podzielcie się swoją opinią w komentarzu, dajcie łapkę w górę (Facebook) lub kliknijcie w serduszko (Instagram).
Podobne wpisy