Ten rok zdecydowanie był najciekawszym rokiem w moim życiu. Czy najgorszym? Byłabym niewdzięczna gdybym tak myślała. Rok 2020 zmienił wiele w moim życiu i w mojej głowie. Czas na podsumowania…

Ach ten 2020…

Styczeń

Wbrew ogólnym tendencjom, to nie środek roku był dla mnie najgorszy. U mnie zaczęło się już od stycznia. Miałam wyjątkowo dużo pracy, zmęczenie i stres dawały się we znaki, co odbiło się na mojej diecie. Weekend powinien przynosić chwile wytchnienia, jednak całe soboty spędzałam sam na sam z żywiołową trzylatką (mąż na budowie), a niedziele były zbyt krótkie. Jedynym pocieczeniem były postępy na budowie i dobrze prosperująca firma.

Luty

Luty miał przynieść wytchnienie w postaci ferii zimowych, co oznaczało więcej luzu w pracy, ale wtedy właśnie okazało się, że jestem ciąży. Cudowna wiadomość, za którą przyszły tygodnie mdłości i ospałości. Nie znoszę kiedy ciało mnie zawodzi, dlatego czułam się źle nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Na blogu i Instagramie nie działo się kompletne nic. Nie miałam na to siły.

Marzec 

Ach ten marzec. U nas to fajny miesiąc, bo Michał i Jagoda mają wtedy urodziny. Ale, wiadomo, w połowie miesiąca zostaliśmy zamknięci w domu. Moje samopoczucie nadal dawało wiele do życzenia, a Jagoda wymagała ciągłych rozrywek. Michał nadal na budowie – teraz już walczył z czasem, żeby zdążyć przed wrześniowymi narodzinami. Na domiar złego, mój biznes opiera się na edukacji, więc straciłam źródło dochodu. Jednak, w tamtym czasie poczułam ulgę, ponieważ ilość zajęć jaką miałam przerastała mnie, zwłaszcza przy ciążowych dolegliwościach.

Z pozytywnych rzeczy – badania prenatalne wyszły idealnie, a ja zaczęłam się wkręcać w uprawę ogrodu. Do tego powoli wracam do blogowania i rozkręcam się na Instagramie.

Kwiecień

Bez zmian, zamknięcie w bloku (na szczęście mamy budowę, gdzie możemy pojechać i odetchnąć), a dziecko już coraz bardziej znudzone i zestresowane. Końca nie widać. Moją psychikę ratuje blog i kontakt z moimi czytelniczkami. Dodatkowo, zakładam swój pierwszy ogródek, co daje mi mnóstwo radości. 

Maj

Jest nadzieja. Jagoda wraca do przedszkola i dawno nie widziałam jej takiej szczęśliwej. Zwłaszcza, że całe dnie spędzają na przedszkolnym podwórku. U nas powoli zaczyna się myślenie nad kolorem paneli, wyborem kuchni etc. Dodatkowo kolejny raz zakochuję się w blogowaniu i czuję, że muszę zawalczyć o swojego bloga jeszcze raz. 

Wiemy już, że urodzi nam się chłopiec, który rośnie zdrowo. Jagoda nie może doczekać się braciszka.

Czerwiec

To już totalne szaleństwo. Michał pracuje całymi dniami na budowie lub w firmie, a my staramy się być z nim jak najczęściej, towarzysząc mu popołudniami na budowie. Jagoda biega boso i jest szczęśliwa. Ogródek ma się dobrze, poza moimi arbuzami, które skoszone przez mojego szanownego małżonka, mało nie doprowadziły do rozłamu w naszej rodzinie :). Na Instagramie pojawia się coraz więcej wspaniałych obserwatorek, z którymi mam wspaniały kontakt. 

Lipiec

Postanowiłam wydać darmowego e-booka „Dania do łapki” dla moich czytelników. Tak, to idealny moment na takie projekty :). Sama realizacja e-booka była bardzo przyjemna i poszła mi bardzo szybko. Pomysły wyskakiwały mi jak z rękawa. Niestety, od strony technicznej musiałam liczyć na męża, który przez ostatnie miesiące nie miał czasu na nic. Czekałam cierpliwie, a w międzyczasie zabieram Jagodę na basen i spacery. Staram się też już zacząć pakowanie, ale sił mam coraz mniej. Mały rośnie jak szalony :). Jeśli jeszcze nie masz e-booka, zapisz się do Newslettera (po prawej stronie – zjedź w dół, pod zdjęciami z Instagrama), a otrzymasz go natychmiast.

A tutaj próby smaku posiłków do e-booka.

Sierpień

Jestem przerażona. W nowym domu nic nie gotowe, a my mamy wyprowadzić się we wrześniu. To jeszcze nic, pod koniec września mam urodzić syna! Staram się nie panikować, ale jest ciężko. Nadal czekam na złożenie  e-booka i nie mam serca poganiać męża, który ledwo żyje. Poza tym ostatkiem sił odwiedzam sklepy budowlane, wybieram płytki i tym podobne. Zapomniałabym o naszych miniwakacjach, które Jagoda wspomina do dzisiaj. Służbowy wyjazd męża do Gdyni okazał się wspaniałą odskocznią dla całej naszej rodziny. Jagoda popływała w morzu, a my spędziliśmy czas razem. 

Wrzesień

Tu już jest jazda bez trzymanki. E-book w końcu ujrzał światło dzienne <3 Gotujecie z nim i dajecie feedback, co bardzo mnie cieszy. Musimy też wyprowadzić się z mieszkania, więc większość gratów idzie do nowego domu, a my śpimy u moich rodziców. Jagoda zaczyna też nowe przedszkole, ale z tym akurat nie ma problemu. Ja jestem coraz słabsza – ostatnim rzutem na taśmę udaje nam się ogarnąć naszą sypialnię i pokój Jagody. Rano, 23. września po odwiezieniu Jagody do przedszkola zaczynają mi się sączyć wody i Michał odwozi mnie do szpitala, 24. września chwilę po północy na świat przychodzi Witold <3. Po wyjściu ze szpitala wprowadzamy się do nowego domu, do warunków spartańskich, delikatnie mówiąc (ale to temat na inny tekst). Jest cudownie.

Październik

To piękny i zarazem trudny czas. Odnajdujemy się w nowej rzeczywistości z maluchem i w nowym domu. Ja daję sobie czas na regenerację, rozpakowując jeden karton na dzień. Jagoda cierpi, a ja razem z nią – ciężko jej dzielić się naszą miłością z Witkiem. Ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. Niestety, fakt, że zarówno moi rodzice, jak i rodzice Michała są na kwarantannie z powodu wirusa, nie ułatwia sprawy.

Listopad

Powoli wszystko się normuje. Dziadkowie zdrowieją, my mamy już ciepło w domu :). Zaczynamy powoli „ocieplać” dom dodatkami i wchodzimy w rutynę, która bardzo nam odpowiada. Zaczynamy też myśleć o Świętach. 

Grudzień

To czas magiczny. Pierwsza duża choinka i pierwsze Święta w nowym domu. Nic dodać, nic ująć :).

Wbrew wszystkiemu, co wydarzyło się w Polsce i na Świecie w tym roku, ja zdecydowanie nie mogę powiedzieć, że ten rok był zły. W moim życiu prywatnym nastąpiło tyle pozytywnych zmian, że mogę tylko dziękować, że mam tyle szczęścia <3 Okazuje się, że moje obserwatorki na Instagramie również nie skreśliły tego roku. U nich też wydarzyło się wiele dobrego. Zajrzyj na mój profil i zobacz w wyróżnionych stories jak dobry rok to był. Pochwal się też, co dobrego wydarzyło się u Ciebie :).


Jeśli ten post okazał się dla Ciebie wartościowy, proszę podziel się swoją opinią w komentarzu, daj łapkę w górę (Facebook) lub kliknij w serduszko (Instagram).

Podobne wpisy

Podsumowanie roku 2017 i cele na rok 2018

Podsumowanie roku 2016

 

Marta Gajek

Szczęśliwa mama Jagody i Witka. Żona bardzo pomysłowego męża i lektorka języka angielskiego z pasji. Ciągle wymyślam sobie zajęcia, ale dzięki temu jestem szczęśliwa i nigdy się nie nudzę. Dbam o sylwetkę, lubię zdrowo gotować, kocham rośliny i stawiam pierwsze kroki w ogrodnictwie. Do tego staram się mądrze wychowywać swoje dzieci. Chcę podzielić się z Tobą swoim doświadczeniem w tych dziedzinach i pokazać Ci, że można fajnie żyć, korzystając z tego, co masz wokół siebie. 

Dołącz do mnie
Newsletter

Zachęcam do zapisania się na newsletter Pipilotki. Informacje o nowych wpisach prosto na Twoją skrzynkę!


Archiwum
X