„Sezon zimnych stóp” uważam za rozpoczęty. Tak, dla mnie etatowego zmarzlucha okres od października do kwietnia kojarzy się właśnie z tym – wiecznie zimnymi stopami i ogólnym wyziębieniem. Oczywiście są i fajne aspekty jesieni i zimy – piękne kolory, cieplutkie łóżko, korzenne ciasteczka i grube swetry. Lubię to, reszty nie. Dlatego co rok idę na wojnę z zimnem i rozgrzewam się na wszystkie możliwie sposoby. W tym roku udało mi się w końcu zrobić pyszny krem z dyni, który ociepla już samym kolorem, nie mówiąc o smaku .
Zupa krem z dyni
- 1 mała dynia (fajne są teraz w Lidlu)
- 3-4 ziemniaki
- 2 cebule
- 2-3 ząbki czosnku
- około 1l bulionu (może być warzywny, albo wczorajszy rosół)
- imbir (najlepiej świeży, ja niestety miałam w proszku)
- gałka muszkatołowa
- pieprz cayenne
- sól
Cebulę i czosnek kroimy w kosteczkę i smażymy na odrobinie oleju, najlepiej w garnku, w którym ma być gotowana zupa. Dynię obieramy i kroimy w kostkę . Jeśli tak samo jak ja nienawidzicie obierać twardej dyni, włóżcie ją na około 15 minut do piekarnika (250 stopni), a po wyjęciu będzie chętna do współpracy. Do cebuli dodajemy dynię i smażymy pod przykryciem. Obieramy ziemniaki, dodajemy do garnka i solimy. Dolewamy bulion i przyprawy według uznania. Ja dałam pół łyżeczki imbiru, gałki i pieprzu. Gotujemy warzywa pod przykryciem aż zmiękną. Następnie miksujemy blenderem na gładką masę. Jeśli jest za gęsta, dodajemy wodę.
Zupa krem z dyni to jedna z moich ulubionych jesiennych zup, ale chętnie wracam też do niej zimą za sprawą puree dyniowego, które przygotowuję na zapas i mrożę lub wekuję w słoiku. Jest to też ciekawa alternatywa dla typowych dań, podejmujemy gości. Wystarczy zrobić grzanki lub dodać groszek ptysiowy i mamy ciekawą potrawę.
Jeśli ten post okazał się dla Ciebie wartościowy, proszę podziel się swoją opinią w komentarzu, daj łapkę w górę (Facebook) lub kliknij w serduszko (Instagram).
Podobne wpisy