Jak już pisałam w poprzednim wpisie (TUTAJ), biorę udział w akcji blogerskiej, która ma na celu odpędzić jesienną chandrę. Ostatnio pisałam o motywacji, teraz przyszedł czas na bohatera Jesieni. Jak dla mnie numerem jeden jest Dynia, ale o niej rozpisałam się już TUTAJ, do tego powstało wydarzenie na Facebooku, gdzie pojawiają się naprawdę świetne przepisy, więc zapraszam Was do brania udziału. Postawiłam więc na zupy, które towarzyszą mi od dobrych kilku tygodni.
JESIENNE ZUPY
Jakie powinny być? Kiedy najlepiej je jeść? Co do nich dodać?
- Mają rozgrzewać, być szybkie i łatwe w przygotowaniu, no i oczywiście smaczne. Mają mieć wspaniały, słoneczny kolor, dla poprawienia humoru w jesienną szarugę. Mają pomóc uporać się z przeziębieniem lub jemu zapobiec. To takie moje trzy „zupne zasady”.
- Jadam je najczęściej wieczorem po przyjściu z pracy, kiedy jestem głodna, zmęczona i przemarznięta. Do tego kawałek chleba razowego, jajko na twardo lub kawałek kiełbaski drobiowej podebranej mężowi :). I jestem syta po 10 minutach od wejścia do domu
- Dodaję imbir (świeży lub suszony, czosnek, cebulę, pieprz cayenne, liście laurowe i gałkę muszkatołową).
- Robię je z dyni, ciecierzycy, lub warzyw, które akurat mam pod ręką.
- Miksuję je na krem, bo tak najbardziej mi smakują.
- Gotuję cały gar i trzymam w lodówce przelane na gorąco do słoików.
- Jadam je bez obawy, że wpłyną źle na moją sylwetkę, wręcz przeciwnie, są niskokaloryczne i bardzo zdrowe.
PRZEPISY NA JESIENNE ZUPY
Ostatnio korzystam z własnej inwencji twórczej i powstała zupa warzywna tego, co było w lodówce (seler, pietruszka, marchewka, cebula, czosnek, ziemniaki). Moją faworytką jest jednak dyniowa, czasem też gotuję zupę z soczewicy.
JARZYNOWA – robimy tak, jak dyniową, tylko zastępujemy ją większą ilością ziemniaków i innych korzeniowych warzyw.
A jak to u Was wygląda w kwestii jedzenia zup? Lubicie? Gotujecie? Jeśli tak, to napiszcie jakie :). Zapraszam do dzielenia się przepisami w komentarzach i na Facebooku.