Wydaje się, że dla statystycznego Polaka poranki to najgorsza pora dnia. Pośpiech, szybkie śniadanie, masa rzeczy do ogarnięcia i wyjście do pracy. Może być to bardzo stresujące. A teraz postawmy się w sytuacji osoby, która do tego pragnie zdrowo się odżywiać i dba o sylwetkę. Dochodzi trening i przygotowanie wartościowych posiłków. Dla wielu jest to nie lada gratka, ale spieszę do Was z pomysłami jak uczynić poranki bardziej znośnymi.
Kiedy rozmawiam z rodziną, czy znajomymi, często dziwią się jak znajduję czas i chęci na przygotowywanie tych wszystkich owsianek, omletów, czy innych cudów (KLIK), którymi zajadam się codziennie rano. Nikt mi nie wierzy, że nie zajmuje mi to wiele czasu i jest to kwestia dobrej wieczornej organizacji. A jak dobrej? We wtorki i czwartki wstaję o godzinie 8.00, a już o 8.45 ubrana, z umytymi włosami i ułożoną fryzurą, zrobionym makijażem i najedzona, siedzę w aucie i pędzę do moich maluchów. Dla chcącego nic trudnego.
5 sposobów na bezstresowe poranki
Skłamię, jeśli powiem, że zawsze przychodzi mi to łatwo. Jednak trzeba wykazać choć odrobinę dobrych chęci i zmobilizować się do kilku wieczornych czynności i poranki nie będą już takie straszne.
1. Wieczorne przygotowanie śniadania.
Jeśli planuję na śniadanie owsiankę, zalewam ją dzień wcześniej wrzątkiem, żeby napęczniała przez noc. Jestem zdecydowanym zwolennikiem ciepłych śniadań, dlatego często płatki zalewam w małym garnku, a rano lekko je podgrzewam. Jeśli mam ochotę na kaszę jaglaną, gotuję ją wieczorem, dorzucam starte jabłko i gruszkę, a rano podgrzewam.
Z omletem jest już trochę więcej roboty, ale na to też znalazłam sposób. Wieczorem na blacie zostawiam wszystkie składniki i naczynia: miskę, trzepaczkę, jajko i puszkę z mąką – rano szybko mieszam i wylewam na rozgrzaną patelnię. Nawet ona czeka już na palniku, którego będę używać.
Kawę piję gotowaną (przepis TUTAJ), dlatego garnuszek z wodą stawiam na palniku, którego będę używała następnego dnia (to samo robię z jajkami, jeśli wiem, że będę jadła je na śniadanie). Wyjmuję z szafki też potrzebne składniki (kawę, kakao, przyprawy). Najczęściej nie udaje mi się dopić kawy, dlatego przelewam ją do kubka termicznego i zabieram ze sobą.
2. Przygotowanie posiłku do pracy.
Rzadko mi się to zdarza, ale czasem po zajęciach w przedszkolu mam coś do załatwienia i nie mam czasu na ugotowanie obiadu, czy zjedzenie drugiego śniadania w domu. Wtedy przygotowuję obiad wieczorem. Jest to coś, co można podgrzać bez utraty walorów smakowych, jak np. kurczak po chińsku z ryżem i warzywami, zapiekanka makaronowa, czy warzywa na patelnię z kurczakiem i jakąś kaszą.
Jeśli chodzi o drugie śniadanie, czy podwieczorek, to najczęściej smażę omleta i smaruję go masłem orzechowym. Bez większych rewelacji, ale zdrowo i wygodnie – niestety jadam w aucie.
3. Pakowanie.
Kiedy chodziłam do szkoły, rzadko chciało mi się pakować wieczorem. Teraz, natomiast robię to regularnie i jest to świetne rozwiązanie. Przygotowuję się do zajęć, drukuję karty pracy, ładuję laptopa, sprawdzam, czy mam potrzebne rzeczy. Wkładam wszystko do torby i rano muszę tylko pamiętać o jej wzięciu. Dzięki temu ma więcej czasu, żeby delektować się śniadaniem.
4. Planowanie dnia.
Wieczorem jeszcze planuję następny dzień. Czasem zapisuję w kalendarzu, czasem planowanie odbywa się w głowie. Zastanawiam się, co założę (jest to uzależnione od zajęć jakie mam następnego dnia), co ugotuję na obiad, co muszę zrobić przed pracą (lub między zajęciami). Jeśli nie potrafię się zorganizować i potrzebuję większego kopa motywacyjnego, zapisuję wszystko w moim notesie i potem tylko skreślam wykonane czynności – świetnie to działa na samopoczucie.
5. Poranny multitasking.
Wstaję, idę do kuchni i włączam palniki pod wodą i jajkami. Jeśli w planie jest omlet, mieszam szybko składniki i wylewam na rozgrzaną patelnię. Wszystko zostawiam na średnim ogniu i idę do łazienki, gdzie wykonuję poranną toaletę. Między myciem zębów, a zabraniem się za mycie włosów idę do kuchni, przewracam omleta i wsypuję kawę z kakao do wrzątku. Ogień na palnikach zmniejszam do minimum. Myję włosy i ubieram się. Kończę przygotowywać śniadanie i suszę włosy, po czym zabieram się za jedzenie śniadania, w międzyczasie przeglądając Internet (poczta, blog, fanpage). Na koniec robię makijaż i jestem gotowa.
Tak, jak pisałam – zajmuje mi to niecałe 45 minut.
Tak wygląda moje 5 sposobów na bezstresowe poranki. Lubię, kiedy wszystko mam zaplanowane, a w mojej kuchni i głowie panuje porządek. Daje mi to poczucie bezpieczeństwa i jestem dzięki temu mniej zestresowana.
A jak wy radzicie sobie z trudnymi porankami?
Jeśli ten post okazał się dla Ciebie wartościowy, proszę podziel się swoją opinią w komentarzu, daj łapkę w górę (Facebook) lub kliknij w serduszko (Instagram).
Podobne wpisy